Z bólem serca ogłaszam, że waga to 65,8 kg. Jednym słowem, od momentu rzucenia palenia, czyli 13 kwietnie (piątek) 2012 roku, czyli raptem 6 tygodni - przybyło mnie 5,3 kg!
Kilogramom tym mówię stanowcze NIE!!!
A teraz na poważnie. Niestety wzrost wagi powoduję, że sobie odpuszczam. Jem wszystko to, co nie powinnam i robię niebywale łapczywie. Myślę na zasadzie - jeszcze te 4 ciacha, a od jutra to.. Znacie to? Generalnie oczekuje cudu bez wysiłku. Do tego sama się dołuję. Przestałam dbać o siebie. Do tego nie sprzątam, wybiórczo gotuję itd. Czyli klasyczny dół, z ta różnicą, że już widzę światełko w tunelu.
Nic od jutra - wszystko od teraz.
Czyli szczegółowy plan dnia, nawet nie jedzenia, a właśnie dnia.
łatwo nie będzie, ale co tam. Z waszą pomocą zawsze się dawało, to i teraz się uda.
Plan na "zaraz/teraz":
1. umyć się i ubrać (niezły dół co, o tej godzinie...)
2. włączyć pralkę
3. załadować i włączyć zmywarkę
4. upiec mięso placek dukana
5. zrobić pierożki na obiad
6. upiec sernik dukana
Plan na ciut później:
1. spacer z psem
2. ogarnąć "z wierzchu chatkę" - bądźmy realistami w jeden dzień świata nie zbawię
3. podlać kwiatki
4. kościół
5. kanapki do pracy/szkoły i zamoczyć groch - na wtorkowy obiad
6. 6 pana W (już 14 powtórzeń)
7. zadbać o siebie przed snem
Myślę że to dobry plan. Muszę odnieść mały sukces. Zająć się czymś pożytecznym, bo gdy samoocena wzrasta moja waga spada.
Waga mnie bardzo niepokoi, ale najpierw naprawię psyche. Potem będzie z górki.
WielkaPanda
3 czerwca 2012, 14:52Dobry plan to podstawa. Teraz wystarczy go zrealizować i tyle. Do boju!
znudzonaona
3 czerwca 2012, 12:54:-) to do dzieła !! musi się udać :-) Pozdrawiam !
znajoma1996
3 czerwca 2012, 12:44mam nadzieję że wszystko pójdzie po Twojej myśli :)