Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dotarłam do dna?


Trochę nie chce mi się wierzyć - waga 67,1

Porażka, czy ostatnie ostrzeżenie. Tyle ważyłam we wrześniu 2011, kiedy zakończyłam III fazę dukana. Na IV "dochudłam" do 61kg. A teraz .... Przez niespełna 2 miesiące przytyłam 6 kilo - średnio kilogram tygodniowo.  Absurd jakiś. Idę pomyśleć. Ale nie zapalić.

  (dopisano po północy)

Dla wrogów dukana - morfologia nadal rewelacyjnie, nereczki cudne, trójglicerydy jak zawsze nienaganne. Regularnie się badam - mam astmę, alergię, rozwalony kręgosłup i zatoki zakwalifikowane do FASS. Czyli raczej nie problemy związane z dukanem, ale wymagające nieustannych badań - niestety. Dukan nie spowodował u mnie jojo - tylko rzucanie palenia - po prostu napady durnego nienaturalnego niby głodu. Każdy palacz to przechodzi. Okazuje się, że silnej woli wystarcza na niepalenie, na "niejedzenie" już nie.
  • znudzonaona

    znudzonaona

    10 czerwca 2012, 09:39

    To chyba ostrzeżenie , bo jaka to porazka ? lubimy jeść i tyle , mamy chwile słabosci . Raz lepiej , raz gorzej .Dobrze , że przyszło opamiętanie i teraz do boju :-) Będzie dobrze , trzymam kciuki do powrotu do upragnionej wagi :-) Pozdrawiam niedzielnie !!

  • Nesca85

    Nesca85

    8 czerwca 2012, 11:01

    masz diete dukana w pełnej okazałości lepiej sobie morfotlogie i podstawowe badania zrób