Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witajcie po weekendzie :)



Czuję się dzisiaj, jakby czołg po mnie przejechał. Miesiączka łaskawie do mnie zawitała. Jestem obolała i spuchnięta.

W piątek udało mi się trzymać fason i na szkoleniu zjadłam jedynie 1 kanapeczkę z pastą jajeczną i sałatkę z łososiem. Pychotka! Weekend nieco gorzej - obiady z 2 dań i kilka chipsów :( Niedziela palmowa zainicjowała powrót do jedzenia słodyczy, także koniec postu w moim wykonaniu. Nawet skubnęłam kawałek czekolady, ale jakoś średnio mi smakowała. Przez to niejedzenie słodyczy przez 5 tygodni zrobiłam się wybredna :)

Z powodu weekendu i miesiączki podejrzewałam problemy z chudnięciem i się nie myliłam - waga bez zmian. Na szczęscie nie poszła w górę, także 66,8kg na wyświetlaczu. Zmieniłam sobie menu na "uboższe w kalorie", żeby szybciej dojść do celu, ale w tym tygodniu wynik ważenia nie będzie dla mnie łaskawy. No chyba, że jakimś cudem schudnę kilogram do czwartku rana :), a taki mam plan: 1kg tygodniowo i waga 60kg na 05.05.2008r. Byłoby cudnie, bo to akurat urodziny mojego ukochanego :) Pożyjemy zobaczymy :)

Miłego wtorku.
  • anetazl

    anetazl

    18 marca 2008, 11:17

    najwarzniejsze,że nie tyjesz a waga napewno będzie spadała jestem tego pewna- i kochany jak Cię zobaczy to zaniemówi - trzymam mocno kciuki za Ciebie