Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 5 i 6 - przetrwałam :)


Wczoraj nie miałam już siły pisać listy spożytych posiłków :) Ale wczorajszy dzień był ok. Dziś dyspensa:
na śniadanie 2 kawałki rogala i nawet trochę pasztetu i pół plasterka żółtego sera (istne szaleństwo), standardowo kawa
obiad - odrobina zupy serowej, 1 ziemniak, 1 ogórek kiszony i porcja karkówki pieczonej (skoro wieprzowina, to chociaż pieczona, a nie smażona) - na urodzinowym obiedzie niczego poza wieprzowiną nie było :(
no i deser... 1/3 kawałka tortu (resztę oddałam córce na rzecz innych rodzajów ciasta :) ), 2 małe porcje ciasta (mimo, że małe, to i tak miały jakiś miliard kalorii)
kolacja: łyżka sałatki jarzynowej, plasterek pasztetu autorstwa mojej teściowej i pół bułki nadziewanej tuńczykiem z fetą i pomidorami

Uff jakoś przetrwałam ten dzień spędzony od 14.00 przy stole! Zmienia mi się podejście - pomyślałam dziś, że skoro już mam pochłonąć jakieś dodatkowe kalorie to wyłącznie w postaci potraw, które naprawdę mi smakują, a nie próbować wszystkiego po kolei, bo woła z półmisków :) a tak zazwyczaj jest na takich biesiadach. Na moją korzyść wyszło to, że ubrałam się w "swetrową" sukienkę - było mi ciepło i bardziej chciało mi się pić niż jeść :)) Także wypiłam jakieś 5 szklanek Muszynianki :)

Jeszcze tylko jutro powtórka z rozrywki i jakoś to będzie :) Byle do poniedziałku!
  • KiedysBedeTygrysem!

    KiedysBedeTygrysem!

    21 września 2013, 21:04

    Dlatego ja nie lubię wszelkich rodzinnych świąt, urodzin i imienin, bo jak usiądę za stołem to od razu słyszę, jak babcine-ciocine smakołyki wzywają mnie po imienia :D.

  • Invisible2

    Invisible2

    21 września 2013, 20:41

    Swietnie Ci idzie, oby tak dalej (: