Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Walczę mimo wszystko


Po 1,5h usypiania Najmłodszej, miałam ochotę palnąć sobie w łeb, ale zmusiłam się do ćwiczeń! Trochę odreagowałam stres i poprawiłam nastrój.

Padam z nóg - i po ćwiczeniach i po wrześniu pełnym chorób i po weekendzie bez męża (który regeneruje siły na męskim wypadzie w góry), ale na szczęście jestem optymistką i zawsze liczę, że jutro będzie lepiej :))

Idę na serial :)

Dobrej nocy!