Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mały błąd :(


DZIEŃ  38  CZWARTEK

2.08.2012r.

 

HEJ  LASECZKI !

Dzisiaj po raz pierwszy żąłuję tego co zjadłam a mianowicie szejka czekoladowego ( nie będę się głowić jak to się pisze po angielsku więc piszę tak jak mówię ). Ale od początku.......

Wstałam dziś bardzo wcześnie bo o 5:30 --- dzisiaj byłam w pracy.

O 6:30 zjadłam śniadanko; wcinałam owsiankę - 200ml.

W pracy strasznie gorąco, do tego latanie  w kółko żeby zdążyć na czas z paczkami ( praca w drukarni ). Szybkie tempo + do tego mała gimnastyka bo bez przerwy trzeba było się wyginać we wszystkie strony :) przysiady żeby coś podnieść z podłogi albo naciąganie się jak struna żeby coś sięgnąć z górnej półki hehe; a przy moim wzroście to norma :); lawirowanie między skrzyniami z paczkami żeby przejś; podskoki itp,itd. Normalnie slalon tylko,że bez nart

10:30 było II śniadanie

2 bułki z białym serkiem ze szczypiorkiem i rzodkiewką, 1 ogórek i 3 małe pomidorki + WODA

 

Przy takim tempie w pracy mój brzuczach domagał się jedzenia już koło 13 -  byłam głodna ale czekalam na obiad. Od 13:00 - 14:30 mój mężulek miał korki więc w tym czasie ja z córcią poszłyśmy na małe zakupy. Kupiłam małej kilka bluzek bo na wyjście gdziekolwiek nie miała już żadnej porządnej bluzeczki; kupiłyśmy pare rzeczy do domu i na końcu mała chciała lody. A, że miałyśmy jeszcze jakieś 15 minut to poszłyśmy.

Było tak strasznie gorąco,że małej kupiłam loda truskawkowego, a dla siebie wzięłam MAŁEGO  CZEKOLADOWEGO  SZEJKA i wypiłam 3/4. O tej godzinie miałam zjeść obiad, ale mój mężuś spóźniał się, a do domu dalego. No i wypiłam  go. I strasznie tego żałuję. A za pół godziny byłam już w domu i zjadłam obiad.

15:15 obiad

talerz zupy fasolowej + 3 parówki winerki

 

Czułam się strasznie i byłam obżarta. I to jest ten mój błąd. Może dobrze, a może źle się stało. Czasami tak się zdarza, ale czułam się strasznie; poprostu masakra  . Może nie powinnam jeść już obiadu, ale nadal byłam głodna więc go zjadłam.

O podwieczorku już nie było mowy.

Rano nie ćwiczyłam bo nie miałam czasu  --  tylko ta "gimnastyka" w pracy.

Dlatego moja kolacja wyglądała tak:

19:00 kolacja

1 ogórek, 1 marchewka, 3 rzodkiewki, czerwona cebula, 2 małe pomidorki, 1/2 czerwonej papryki, suszone śliwki i 1/2 jogurtu naturalnego

+

WODA   WODA   WODA   WODA   WODA   WODA   WODA

bardzo lekko

a

wieczorem gimnastyka

Jutro od rana mam wyjazd i już się boję. Muszę sobie uszykować jakieś kanapki  i warzywka bo mężuś ma ochotę na mc donalda. Dam radę - wiem to - tylko muszę mieć przy sobie swoje jedzenie.

 

moja kolacja

  • 333kociaczek333

    333kociaczek333

    3 sierpnia 2012, 16:47

    dzięki dziewczyny :)

  • GLADIATORKA1

    GLADIATORKA1

    3 sierpnia 2012, 10:22

    no własnie, jak raz na tydzień zrobisz jakiś grzeszek to świat sie nie zawali ;) działaj dalej

  • jeszczeimpokaze

    jeszczeimpokaze

    2 sierpnia 2012, 20:25

    taki szejk to nie tragedia, nie wiem czy Cię to pocieszy, ale ja dzisiaj zjadłam coś dużo gorszego ;) Raz w tygodniu mam "dzień rozpusty" ;)