Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wolno tykający kulinarny fetysz...




Tak na początek...

Wolno tykający kulinarny fetysz. Wybucha w ustach drobinkami przyjemności. Uwaga, pył po detonacji bomby k.. nieproszony odkłada się na biodrach i bardzo trudno go stamtąd usunąć. Nie wolno dopuścić,  żeby bombową falę rozkoszy zmyły wyrzuty sumienia. Wtedy cel spożycia bomby zostaje unicestwiony.

Hej...

 oj dopiero teraz udało mi się tu wpaść. Dziś rano nie mogłam wstać moje łydki i biodra po wczorajszym 10 minutowym killerze i skalpelu w całości dał o sobie znać. Myślałam, że już nici z ćwiczeń w dniu dzisiejszym, ale jakoś się rozruszałam i 45 minut orbitreka pyknełam, wiecej nie mogłam bo przyjechali goście. Mam wyrzuty, że 1 h nie ćwiczyłam wryyyyyy....

Jedzonko:
Śniadanie 8: serek wiejski
Przekąska 12: wafel ryżowy z łososiem i musztardą oraz jabłko
Obiad 15: makrela i 3 mandarynki
Kolacja 19: dwa jabłka


Mam założenie, że do moich urodzin 30 styczeń zobaczę 59 kg, miło taki prezent z 5 z przodu jeśli sobie zrobię prawda? Zdrowo bo 1 kg tygodniowo, a jak Bóg da więcej spadku to chwała mu za to.

Co do cytatu widziałam go wczoraj, ale stwierdziłam, że zrobie wam niespodzianke dziś jak Wam się podoba?