Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czy pani pisze?


To pytanie zadała mi dzisiaj fizjoterapeutka pracując nad moimi kolanami, gdy ja wylewałam swoje żale, że skapcaniałam, że nic nie robię, nie odchudzam, nie ćwiczę ... Na co usłyszałam - to trzeba zabrać się za robotę lub to zaakceptować. No i zamilkłam.
I wtedy padło pytanie czy pani pisze, bo potrafi pani barwnie opowiadać to i pisanie mogłoby być zajmujące.

I wtedy odpowiedziałam, że kiedyś pisałam na Vitali. I wszystko było w porządku dopóki coś robiłam, miałam efekty, a później - ile można pisać, że nic nie robię, że tyję, że nic mi się nie chce. I przestałam. To było jakieś 10, a może 15 lat temu. Później jeszcze wróciłam, chwilę pisałam i zamilkłam. Istnieję, czytam kilka pamiętników, ale nie piszę. Jak by to powiedział mój kolega z pracy - trwam w oczekiwaniu.

Pracę zawodową skończyłam prawie trzy lata temu, mając 61,5, czyli wychodzi, że mam 64,5. Sama nie mogę się tego doliczyć, jakoś ten czas przecieka mi przez palce. Co mogłabym powiedzieć o sobie? Jestem babcią jednej wnuczki, mamą jednej córki i żoną jednego męża. Mieszkam w Krakowie. Mam na imię Halina.

I ten wpis jest odpowiedzią na zadane mi pytanie - piszę.

  • Marynia1958

    Marynia1958

    10 grudnia 2021, 17:33

    Witam i życzę powodzenia

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2021, 18:31

      Dziękuję bardzo.

  • efka55

    efka55

    9 grudnia 2021, 21:24

    Pisz. I jeszcze znajdź sobie coś np psa. Nie wielkiego tylko takiego do kolan, żeby nie rozdeptać. Mam taką znajomą w Krakowie, psiarę prawie rok starszą ode mnie. Zarzekała się że więcej pas już nie i nie wytrzymała długa. Ale ona jest szalona i ma malamuta na chyba 8 piętrze. Ją to dosłownie na spacer wyciąga. :)

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2021, 14:29

      Ja mieszkałam na wsi, jak tato kiedyś kupił takiego brązowego młodego psa to koniecznie chciałam aby on był mój, ale tata powiedział, że pies nie jest dla mnie, tylko do pilnowania domu i przywiązał go do budy. I na tym się skończył mój kontakt z psami. Słowa taty chyba mocno zapadły mi w serce. Nigdy nie miałam psa, który byłby mój, teraz czasem myślę o posiadaniu psa, niemniej jednak uważam, że do tego jeszcze daleka droga. Sama muszę się wyciągnąć na spacer, a to nie jest tak motywujące jak pies :)

  • Shagii

    Shagii

    9 grudnia 2021, 21:16

    witamy Ponownie :* pisz :)

    • 61HaKa

      61HaKa

      10 grudnia 2021, 14:21

      Witam i dziękuję za wsparcie :)

  • mania131949

    mania131949

    9 grudnia 2021, 17:56

    Czy Ty przypadkiem nie miałaś przedtem innego nicka? Tak mi się coś kołacze w głowie, że już Cię poznałam :-)))

    • 61HaKa

      61HaKa

      9 grudnia 2021, 18:52

      Tak, miałam - i jak się okazuje sama go już dokładnie nie pamiętam, ale na pewno było w nim słowo hekt. Rzeczywiście! Super, że mnie pamiętasz, dzięki.

    • mania131949

      mania131949

      9 grudnia 2021, 18:55

      Tak , Heket. Nawet kiedyś napisałam do jednej Vitalijki, która teraz ma ten nick i nawet awatar taki, jak Ty miałaś - czerwony turban - zawój. Ale sposób pisania mi nie pasował, miejsce zamieszkania i inne inszości .

    • 61HaKa

      61HaKa

      9 grudnia 2021, 19:11

      Dziękuję, pozdrawiam serdecznie. Twój pamiętnik należy do moich ulubionych :)

  • dorotamala02

    dorotamala02

    9 grudnia 2021, 17:40

    Witaj Halinko,fajnie że wróciłaś.Trzeba coś robić nawet jeśli nie zawsze wychodzi.Vitalia pomaga,wspiera,motywuje a jak niekiedy trzeba przyznać się do porażki to wybacza.Ja też trwam,piszę rzadziej ale bez pisania byłoby o wiele gorzej.Pozdrawiam:)))

    • 61HaKa

      61HaKa

      9 grudnia 2021, 17:46

      Dziękuję, cieszę się, że mnie jeszcze pamiętasz :) Tak sobie prorokuję, że może ten wpis po latach, jest moim początkiem do zeszczuplenia, aczkolwiek mam na uwadze, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Pozdrawiam :)

  • Julka19602

    Julka19602

    9 grudnia 2021, 17:11

    Moje kolana też bolą nie mogę chodzić a jestem ciut młodsza. Ale wagę też ma duża. To co bierzemy się za siebie oby następny dzień był lepszy. Trzymam kciuki za podjęcie przez Ciebie odchudzania. Podrawiam

    • 61HaKa

      61HaKa

      9 grudnia 2021, 17:27

      Dziękuję, za wsparcie. Teraz dotarło do mnie, że decydując się na pisanie w ogóle nie pomyślałam o realnym odchudzaniu. W wakacje byłam u dietetyczki na takiej bezpłatnej konsultacji i obiecałam, że przyjdę jak będę chciała się odchudzać. A tak naprawdę, to nie mam zamiaru, mimo że bardzo chciałabym schudnąć. sęk w tym, że schudnąć, a nie odchudzać się, ot co. Tak sobie czekam na Dobrą Wróżkę, która zrobi tak, że będzie mi się chciało. A co, jeżeli wróżka nigdy nie przyjdzie? A ja będę sobie tyła i czekała i tyła i czekała i co dalej?

  • eszaa

    eszaa

    9 grudnia 2021, 16:02

    jaki plan na odchudzanie?

    • 61HaKa

      61HaKa

      9 grudnia 2021, 17:12

      A nie wiem. Zaskoczyłaś mnie. Dla mnie najwygodniejszą formą odchudzania jest - mam zamiar się odchudzać, połączone z użalaniem - znów się za nic nie zabrałam. Odwlekanie i leniwe przeczekiwanie, aż mi się będzie chciało, a ostatnio chciało mi się w 2017 roku, później to już tylko krótkie zrywy. Prawdę powiedziawszy mój plan na odchudzanie jest jak nie napisana kartka świąteczna, którą miałam zamiar wysłać. Ustawiłaś mnie do pionu, a miałam zamiar przewrócić się na drugi bok i dalej sobie trwać w tym co jest. Ha! Nie chcę zmiany, nie chcę wysiłku z dużym ryzykiem, że znów się nie uda, ale dziękuję Ci za to pytanie. Dziś nie znam na nie odpowiedzi, będę ją znała i odpowiem Ci na zadane pytanie. Dziękuję.

    • eszaa

      eszaa

      9 grudnia 2021, 18:42

      to nie jest takie trudne jak sie wydaje:) najtrudniej wyjśc ze strefy komfortu,wiem. Ale małymi kroczkami, nie na hurra i będą efekty. Masz sporo kilogramów, więc nie musisz liczyc kalorii/na początku/,wystarczą małe ograniczenia. Jak nie dziś, to kiedy? :)

    • 61HaKa

      61HaKa

      9 grudnia 2021, 19:06

      Nie za bardzo mogę już ignorować głos rozsądku, który widzi skutki otyłości, szczególnie te bezpośrednio obciążające stawy. ale ignoruję. Co istotne wiem, od pani psycholog, że tylko ja sama mogę zmienić myśli, które powodują takie a nie inne skutki. I, że nikt mnie w tym nie uratuje. I jak "sirota boża" nie robię nic. I zgodzę się z Tobą, że czasu na zmiany, kiedy jestem w miarę sprawna, może okazać się nie tak dużo jak mi się wydaje. Dzięki za wsparcie.