Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
może jakoś dam radę
6 lutego 2009
Dziś dzień jako tako. Nie myślałam dużo o jedzeniu. No, poza tym, że mama zrobiła pierogi... hm z kapustą... Nie mogłam się oprzeć. Zjadłam chyba za dużo (9sztuk, bez skwarek), mam trochę wyrzuty sumienia, ale dziś pogoda jest w porządku. Prawie wiosenna, więc byłam na spacerku, dosyć długim. Pospacerowałabym jeszcze dłużej ale trochę boję się o Małego,żeby się nie zaziębił. Na śniadanie zjadłam kilka łyżek sałatki z tuńczyka, pycha! Tylko ten majonez?! Na wadze zauważyłam malutki spadek (82)| ale to pewnie ubytek wody. Jeszcze nie wiem co z kolacją. Mam nadzieję, że wytrzymam bez, a jak nie to coś lekkiego. Może kiwi? Wyczytałam gdzieś,że to tzw. ujemne kalorie.
blackshape
7 lutego 2009, 08:57Nie martw się, pierożki spaliłaś na spacerku :) A pogoda jest przepiękna...w sam raz na takie długie przechadzki :) Tylko szkoda , że ja nie mogę wyjść z domu :( Miłego dni życzę, buziaki :)
GosiaK1980
6 lutego 2009, 23:23pogody zazdroszczę, w Poznaniu mgła jak w Londynie:-)a z dietką jak załapiesz o co chodzi to potem już pójdzie lepiej, ja miałam wykupioną dietę vitalijską przez co nauczyłam się co jeść o jakich porach i w ogóle...dasz radę, zobaczysz:-)paaa
VitaliaOlivia
6 lutego 2009, 16:03no może być i kiwi... ale dodaj też i białko do tej swojej kolacji ;*** powodzenia... trzymam kciuki i nie grzesz więcej ;****
JoanaMcFly
6 lutego 2009, 16:03Jestem z Tobą i mocno trzymam kciuki za Ciebie;) uda się;) powodzenia;*