Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zwycięstwo i porażka jednocześnie...


No i pięknie. Wczoraj było bardzo fajnie. Zjadłam malutki kawałeczek torcika (kobiety uszanowały fakt, że staram się ze sobą COŚ zrobić). Trzymałam się dzielnie, nawet nie miałam najmniejszej ochoty na kolejny kawałek tortu. Trzymałam się dzielnie do momentu, gdy siostra mojego Toma nie przyniosła ciasta z masą krówkową... przy mnie się takich rzeczy nie stawia na stole!!! Uwielbiam krówki! Ukroiłam sobie maleńki kawałek, dosłownie "na spróbowanie". Delektowałam się każdym maleńkim kawałeczkiem. Po zjedzeniu miałam wyrzuty sumienia. Więcej nie ruszyłam ani okruszka. Na dodatek szwagierka zapakowała kawałek, a właściwie kawał ciasta do domu. Dziś w pracy siedzę dobę i nakazałam Tomowi, że zanim wrócę jutro rano do domu ma nie być śladu po cieście, bym się na nie nie skusiła, bo było przezajekur*wabiście pyszne! Na dodatek wczoraj bardzo późno wróciłam do domu. Padnięta po 12 godzinach pracy, spotkaniu i świadomością, że rano trzeba wstać do pracy, gdzie trzeba zostać na 24 godziny, nie miałam nawet siły pomyśleć o ćwiczeniach... szybciusi prysznic i wyrko... na tyle tylko wystarczyło sił. Boję się wejść na wagę... Na szczęście w domu nie mam takowej, ale nawet gdybym miała, to jakoś tak nie chcę wiedzieć, czy się coś zmieniło. Jak na razie żadnej różnicy nie widzę na sobie, a nie chciałabym się zdemotywować do dalszego działania. Zresztą jakby się tak głębiej zastanowić co jak takiego robię by schudnąć... w sumie staram się jeść 5 posiłków dziennie z intensywnością co 3 godziny. Staram się aby produkty, które spożywam były zdrowe. Nie trzymam się jakiejś restrykcyjnej diety, bo na przykład nie wyobrażam sobie dnia bez kawy z cukrem i mlekiem. Ba! Jak jestem w pracy, o i nawet dwie takie kawki wypijam. Ale na przykład do tej kawy już nie ma nic słodkiego.Dalej... produkty "białe" zamieniłam na "brązowe", czyli jadam brązowy ryż, makaron pełnoziarnisty, ciemne pieczywko itp. Wciąż uczę się pić wodę. Zdecydowanie za mało jej wypijam w ciągu dnia :/ Co do ćwiczeń... tak na serio, to dopiero zaczęłam...Zaczynając ćwiczenia z Ewą Chodakowską nabawiłam się zakwasów i przerwałam ćwiczenia, potem już było lepiej... czułam moje zalążki mięśni, ale silnych zakwasów nie było. Niestety widzę, że moja kondycja jest w opłakanym stanie :( Robi się ciepło i chciała bym rozpocząć marszobiegi, ale jak na razie to nie mam butów do biegania i kasy tak jakoś niewiele, by te buciki sobie sprawić... Muszę coś wykombinować ;) Czyli troszkę się oszukuję, że się odchudzam... Więc jak jeszcze bym stanęła na wadze, to mogło by być niemiłe doświadczenie... P.S. wczoraj w pracy stanęłam na takiej wielgachnej wadze, na której waży się TIRy :D wskazało 80 kg hahaha wiem, że ta waga nie jest dokładna, co do małych ilości i nie wierzę bym przytyła 5 kg bo ani nie czuję, ani nie widzę. Może jutro się jednak zważę... niedługo mija miesiąc jak się oszukuję z tym niby odchudzaniem... Powinnam się wziąć w garść! Trzeba się wziąć już na poważnie za siebie! Kto jest ze mną? Miłego i aktywnego weekendu życzę :D I niech ta pogoda słoneczna z nami pozostanie ;)
  • megg78

    megg78

    14 kwietnia 2013, 08:08

    Ja jestem z Tobą również!! Zaczęłam wczoraj swoją dietę, a ważę 94kg :) do tej pory gubiły mnie głównie słodycze-które uwielbiam,rozwalone godziny jedzenia,oraz niewłaściwe ilości spożywanego posiłku podczas jednego posiedzenia.Jak coś to pisz :D!

  • dorotka70

    dorotka70

    13 kwietnia 2013, 22:55

    Powodzenia zapracowana dziewczyno:)! Tobie troszeczkę odpoczynku potrzeba.

  • AstridHofferson

    AstridHofferson

    13 kwietnia 2013, 10:49

    ja nie mam problemu z piciem wody :) niektórzy twierdzą nawet że za dużo jej pije, może rób tak jak ja że stawiaj przy sobie butelkę z wodą :D mnie tak kusi że co chwilę po nią sięgam

  • Pokerusia

    Pokerusia

    13 kwietnia 2013, 10:32

    u mnie też dziś piękna wiosenna pogoda;-) jestem z Tobą całym sercem,trzymam kciuki za Ciebie i siebie też;-D miłego dnia