Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
przypomnienie


Cześć Dziewczynki. Wiem, że dawno mnie tu nie było. Zostawiłam Was na tak długi czas... Przepraszam. Nie było mnie tu miesiąc. W tym czasie troszkę się wydarzyło. Po tych ćwiczeniach i diecie, nie dostałam okresu. Łudziłam się, że to sprawka diety i intensywnych ćwiczeń. Ale zrobiłam test ciążowy. Pokazało mi dwie kreski. Zestresowałam się, bo przecież mam troszkę inne teraz plany. Za wcześnie jeszcze na drugie dziecko. Przecież lada moment mam wyjechać na służbę przygotowawczą do wojska. Nie spodobało mi się to. W ten sam dzień zaczął mnie okropnie boleć brzuch. Wieczorem dostałam baaardzo intensywny okres i wtedy zgłupiałam. Do lekarza poszłam dopiero w poniedziałek (okres dostałam w czwartek). Ciąży już nie ma. Czyżby dzieciątko poczuło się niechciane i sobie poszło? Miałam mieszane uczucia. Przerwałam na trochę tę restrykcyjną dietę i intensywne ćwiczenia. Byłam jakby nieobecna. Ciąży nie ma. Dziwne uczucie. W końcu się opamiętałam. Wróciłam do ćwiczeń, ale powrotu do diety się bałam, bo jak wcześniej już tydzień byłam na diecie (i jeszcze w ciąży), to czułam się coraz bardziej osłabiona i miałam mdłości. To logiczne bo BYŁAM w ciąży. Chodzę na fitnes codziennie od poniedziałku do piątku. W weekendy różnie. Dziś odpuszczam, bo w środę poszłam na dwie godziny fitnessu z naciągiętą łydką. Wczoraj też byłam i już ledwo się ruszałam. Dziś dam jej troszkę odpocząć (i tak pójdę na spacer z córcią), ale jutro pójdę na fitnesik. Zmierzyłam się dziś i jestem w szoku. W talii, brzuchu i biodrach spadło sporo cm. Czemu ja tego tak nie widzę? Może troszkę po ciuchach, ale nie wiedziałam, że tyle w cm zeszło :-D poprawiłam sobie tym humor. tymczasem Dziewuszki. Postaram się tu wrócić na stałe. Muszę nadrobić troszkę zaległości i poczytać co u Was. TYMCZASEM ;-)