Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po gastroskopi...


 

Kochani jestem w domku.

 

Ale od początku.

 

Przed 7 rano stawiłam się na Izbie Przyjęć.

Zmierzyli ciśnienie, temperaturę i założyli jakieś karty.

Przebrałam się  i zaprowadzono mnie na Oddział Wewnętrzny.

Tam pobrano krew i zabrano mocz, który zebrałam rano na wszelki wypadek jeszcze w domu.

Dostałam łóżko i zaczęłam czekać na zabieg.

Jeszcze EKG.

 

Zabrano mnie gdzieś po 8,00.

Na specjalnym łóżku musiałam położyć się na lewym boku.

Do ust dostałam jakiś przedmiot plastikowy z dziurą w środku-zacisnęłam usta i zamknęłam oczy.

Bardzo szybko włożono mi coś do ust i kazano przełykać.

Na początku było ok ale za chwilę poczułam to coś w przełyku, gdzieś w środku i niestety pojawił się odruch wymiotny. Coś płynęło mi z ust. Łzy leciały mi z oczu. Niby się nie dusiłam ale tak się czułam, że zabraknie mi powietrza. Tak bardzo chciałam aby to się skończyło.

Pielęgniarka była cudowna. Cały czas kojącym głosem mówiła bym oddychała przez nos, bym się uspokoiła, że wszystko ok.

Koniec.

Co za ulga.

Z ust wypłynęło mi mnóstwo żółtego płynu.

 

Zapytałam lekarza czy może już mi coś powiedzieć.

Powiedział mi, że niestety mam przepuklinę rozworu przełykowego i zdziwiony był tak dużą ilością żółci w żołądku.

 

Wróciłam na oddział i czekałam na obchód.

Martwiłam się niewyjaśniona ilością żółci no i jeszcze ta przepuklina.

Przyszli lekarze.

Żółć była bo nie mam pęcherzyka żółciowego a przepuklina - muszę schudnąć.

Tyle to wiem.

 

Problem w tym, że przy przepuklinie rozworu przełyku nie mogę mieć założonego balonu żołądkowego.

 

Wyniki odbiorę we wtorek około południa.

Zobaczymy jak duża jest ta przepuklina i czy faktycznie będę musiała zrezygnować z balonu.

 

Odebrałam opinię od psychologa i mam wysoki stopień zmotywowania.

 

Gardło jeszcze mnie boli.

Nie dostałam, żadnego znieczulenia - zupełnie nic.

Przeżyłam ale nie polecam gastroskopii.

No jeszcze w lewym oku popękały mi żyłki - mam oko zalane krwią. Ech...

 

Kochani nie załamuje się.

Trudno.

Może ten balon nie jest mi pisany.

Ale pilnuje się już teraz.

Metoda Montignaca jest moją ulubioną.

Stosuję ją i staram się od kilku dni - błędów popełniać jak najmniej.

Balon w żołądku pomagał by mi w zmniejszeniu porcji i nie pojadaniu wieczorem.

Zobaczymy.

Jestem zmotywowana i nie czekam na balon żołądkowy i bez niego mogę schudnąć tylko muszę w to uwierzyć.

 

Dziękuję Kochani!

 

 

 

  • Desperatka75

    Desperatka75

    27 marca 2010, 21:27

    <img src="http://tmp3.glitery.pl/obrazki/85/69/3-Zjadabym--Buzi-6831.jpg">

  • Martyna30

    Martyna30

    27 marca 2010, 18:50

    mam nadzieję, ze wszystko ok . Myślę, że nawet jak nie balon to nie powinni tak człowieka zostawić samemu sobie. Może coś Ci poradzą, jakiegoś dobrego lekarza. Nie wiem coś, kogoś. Sama myślę, żeby udać się do lekarza i popytać o dietetyka. Żeby być pod czyjąś opieką, móc się poradzić, zmotywaowac i w ogóle. Pozdrawiam!

  • otulona

    otulona

    26 marca 2010, 23:13

    ale wierzę, że Ci to pomoże dojść do celu!

  • mamutka

    mamutka

    26 marca 2010, 22:32

    Jesteś dzielna dziewczyna !!! :) ... i chyba nie potrzebujesz tego balonika w żołądku. Sama doskonale wiesz jak i poradzisz sobie z odchudzaniem jestem pewna :) Życzę Ci żeby wszystko zw zdrowiem się unormowało. Pozdrawiam, trzymaj się :)

  • kwiatuszek170466

    kwiatuszek170466

    26 marca 2010, 21:53

    Aniu jak to czytam tak bardzo jest mi Ciebie szkoda.Tak liczyłaś na ten balon do tego ta przepuklina.Ale jeszcze może nic straconego,może jest w takim stopniu że będzie można zrobić .Życzę aby Ci się udało.

  • niunka31

    niunka31

    26 marca 2010, 21:33

    ja ja nadal trzymam kcukasy naprawde,wiem co czujesz....i moge sie tylko domyslac co przezyłas...ja zrozumiałam ,ze jestem Nalogowym zarłokiem ,ze jedzenie zdominowało moje zycie...uzmysłowiłam to sobie...nie chce juz by zycie ciagle toczyło sie wokół jedzenia...kochana polecam cwiczenia w grupie,w grupie siła, uzmysłowiłam sobie,ze jestem chora-choroba to moj nałóg ,a kazdy nałóg prowadzi do smierci,,,Kiedys potrafiłas schudnac....teraz tez potrafisz....potrzebujesz wsparcia i silnej woli...i siły i wiary...wiara góry przenosi....nie wazny czas ,wazne by zdrowo i powoli....buziaczki