Witajcie Kochane Vitalijki!
Mam nadzieję, że trzymacie się dzielnie i unikacie pokus.
Niestety o sobie tego powiedziec nie mogę.
Moja przyszła teściowa ma wyjątkowy talent do robienia rewelacyjnych ciast. A że to dobra kobieta to dała mi kawałek sernika, makowca i jabłecznika. O ile temu ostatniemu idzie się oprzeć to już z pozostałymi nie jest tak łatwo. Toć to prawdziwa męka i nie sposób ominąć obojętnie lodówki, w której to cudo się ukrywa.
No i jak się domyślacie...? STAŁO się!
Radość wielka, a tym większa, że wczoraj wrąbałam ostatni kawałek i ... na orbitreka a telewizor przed nosem.
Myślę sobie...dobrze będzie,... i dobrze, że już po świętach to i pokus mniej.
Kurcze...a jednka szkoda, że nie mam internetu w domku... :(
Trzymajcie i nie dawajcie się!
JaneA
13 kwietnia 2007, 20:49Też uważałam, że szkoda że nie mam internetu teraz mam no i planuję od wtorku początek walki po raz nie wiem który. Pocieszam się że gdyby nie okresy walki to ważyłabym 200 kg. U mnie w lodówce niestety jeszcze trochę pokus zostało.
kalifornia26
13 kwietnia 2007, 16:23lepiej nie wspominac wiecej o polacuszkach i innych pysznosciach!!!!mniammm!!!tez je uwielbiam!!!trzymaj sie cieplutko!!!!moc caluskow!!!
Lanselotka
13 kwietnia 2007, 14:36polecam linka w moim ostatnim poscie ;o)
KANIA123
13 kwietnia 2007, 14:34ja też bardzo lubię te domowe wypieki!!! u mnie stoi jeszcze jabłecznik ale nie daję się mu!!!
gosia2007
13 kwietnia 2007, 14:33faktycznie dobra tesciowa jak ci tyle nadawala chetnie bym sie skusila na cos ale wole tych ciast nie widziec pozdrawiam