Sobota wieczór, a niektórzy (mam na myśli siebie ;)) siedzą w pracy.. Życie ;)
Cały czas dietkowo, trzymam się obranego kursu. Mam tyle za ciasnych ubrań, że innego wyjścia w sumie nie ma jak tylko pościć i czekać na utratę kilogramów.
Pani dietetyk poświęciła mi całe 10 minut swojego cennego czasu. Powiedziała, że schudłam kilogram, na szczęście z tłuszczu, a nie z mięśni. Że oby tak dalej, będzie dobrze. I że koniecznie mam ćwiczyć. Ciekawe kiedy.. Dziś wrócę do domu o 22:00, jutro wyjeżdżam do pracy o 9:00 i znowu 12 godzin wycięte z życia.
Mam już grafik na lipiec, Pani Dietetyk narzeka, że chciałaby mnie widzieć u siebie raz w tygodniu, a ja nie mam na to czasu. Trudno...
Praca, praca, praca, praca, szkoła, szkoła, szkoła, i potem znów praca, praca, praca. Następne wolne piątego lipca.
Lato w pracy jest przesrane. Najpierw narobić się trzeba za trzech, potem ewentualnie idziesz na dwutygodniowy urlop... i znów wracasz robić za trzech.
Trochę mało optymistycznie, ale proszę mi nie mieć za złe. Jest sobota wieczór, a ja siedzę w pracy :)
maxineczka20
24 czerwca 2012, 13:17dzieki , wlasnie wszystko po kolei . :)
julka945
24 czerwca 2012, 10:24ehh no co zrobic wazne ze chudniesz :) powodzenia w pracy :p
Orbitrekowka
23 czerwca 2012, 21:42Ja bym się cieszyła, że mam pracę i mam co zarobić... . Chociaż rozumiem, że trzeba odpocząć :). Ja tak piszę, bo aktualnie szukam pracy i dlatego tak :P:P. Musisz przecież też odpocząć, to kiedy teraz niby masz ćwiczyć? Ważne, aby dietki się trzymać :).
anitka24
23 czerwca 2012, 20:25kochaniutka nie znalazł, bo nie wsadził do torebki całej głowy :-)
wikieliwero
23 czerwca 2012, 20:21biedna :( życzę spokojnego wieczoru.
anitka24
23 czerwca 2012, 19:55kochana ty w pracy, a ja ??? URLOP biedactwo .......................