Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Gdyby ten pamiętnik nie dotyczył odchudzania, myślę, że byłby dużo ciekawszy :) ... Skończyłam niedawno studia i niezmiernie cierpię z tego powodu. Pięknie było :) Sentymentalna jestem, jak widać. Schudłam, bo chciałam dobrze wyglądać na obronie i rozmowie kwalifikacyjnej do pracy. A teraz staram się nie dopuścić do jojo... Nie jest łatwo. Staram się mieć do siebie dystans :) Bełkot, prawda? Bez ładu i składu ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 53690
Komentarzy: 320
Założony: 25 stycznia 2010
Ostatni wpis: 10 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
absolwentka

kobieta, 38 lat, Jastrzębie-Zdrój

179 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2015 , Komentarze (2)

Kurcze, związki mi nie służą... Odkąd spotykam się z Kubą przytyłam 5 kilo i nie potrafię schudnąć. Narzekałam kiedyś, że ważę 72 kilo, a teraz oddałabym... hm.. całą wypłatę :P żeby wyglądać tak, jak wtedy ;) No życie. 

W tym czasie skończyłam studia, zmieniłam pracę na teoretycznie fajniejszą. Ja nie wiem jak to jest, że zawsze narzeka się na to, co się ma i chce się tego, czego się nie ma ;) Chciałam pracować od pn do pt od 10:00 do 18:00 i mieć wolne weekendy. To mam. I okazuje się, że jest do dupy, hehe. Mało wolnego :P wcześniej zrobiłam sobie kilka "dziesiąteczek" pod rząd i były 4 dni wolnego na jakiś fajny wyjazd. A teraz co najwyżej mogę sobie wziąć urlop..

...i tak zawsze ze wszystkim.

19 czerwca 2013 , Komentarze (2)

Miały być wczoraj fotki, ale... zasnęłam po przyjściu z pracy :/ Mam tutaj temperaturę ponad 30*C... siedzenie w takim ukropie przez 10 godzin wysysa energię. Zero ruchu powietrza. W ogóle to powietrze ma chyba z 6 lat, bo od otwarcia salonu nie mamy klimatyzacji..

Wczoraj pracowałam tylko 8 godzin i to popołudniu, więc rano śmiegnęłam na rowerek. Co prawda GÓRY nadal są na pierwszym miejscu, ale rowerek plasuje się zaraz na drugim ;) Nie wiem ile zrobiłam kilometrów, ale wiem, że jeździłam od 8:00 do 11:00. Przydałby się licznik.. Rowerek pojechał wczoraj na serwis, bo coś "szurało" w przednim kole. Dzisiaj przed pracą udało mi się go odebrać, ale już nie dałam rady przetestować.. i nie wiem kiedy radę dam :( Oby pogoda utrzymała się taka fajna do końca lata, to nie będzie źle, można jeździć nawet w nocy, bo ciepło.

A o czym to ja miałam pisać? Ah... Siedzę na Vitalii na forum od dwóch godzin i szukam motywacji do odchudzania. I nadal... NIE JEST DOBRZE

Powinnam schudnąć bo:

1. w lipcu urywam się w weekend nad morze, jadę z koleżanką, która jest 25 cm niższa i 25 kilo chudsza :D hipopotam i calineczka.. pięknie :/ do wyjazdu nie zrobię z siebie super laski, ale może chociaż 3 kilo...?

2. łatwiej wnosić w góry szczupłe ciało

3. z rowerem to samo

4. poniekąd zmieniam pracę.. fajnie byłoby się wylaszczyć i poczuć pewniej siebie. I tak będzie stres związany ze zmianą stanowiska pracy, dobrze by było nie stresować się tym "jak wyglądam w tej spódnicy"

5. nie mówię już o sześciu za małych sukienkach, które wiszą od dwóch lat w szafie czekając na lepsze czasy

PLAN JEST TAKI (mało ambitny, ale może takiemu podołam)
1. rano śniadanie, standardowo - mleko 0,5% + płatki owsiane + dwie suszone śliwki i trochę suszonej żurwiny
2. mała bułka (ciemna) i coś tam do bułki (mniej żółtego sera :/ ) + pomidor jakiś czy cuś
3. obiad... i tu będzie mega problem, dlatego że ja nie mam czasu robić sobie obiadu. więc może jakieś mrożone warzywka, które kupię na szybko i włożę do mikrofali? i kawałek wędzonej ryby? pojęcia nie mam...
4. jogurt/serek O% tłuszczu i otręby do tego
5. jakiś owoc, warzywo (biały ser jeśli będę głodna mocno)

6. pić dużo wody!

7. zaakceptować fakt, że UCZUCIE GŁODU NIE ZABIJA!

i dam znać jak idzie... :)

18 czerwca 2013 , Komentarze (2)

...i nadejszła wiekopomna chwila, kiedy Sabiś zdecydowała się dodać nowy wpis do swojego pamiętnika.

W wagą i odchudzaniem NIE JEST DOBRZE. Cóż... ;) Poddałam się po kilkutygodniowej walce. Nie udało się zejść poniżej 70kg. Co schudłam to przytyłam. Ciężko chudnąć przy moim trybie życia. Nie mówię, że jest to niemożliwe, pewnie niejedna dałaby radę, ale ja nie daję, o.

W tym miesiącu:
14 dni (128h) w pracy - czyli 16 zwykłych "ósemek" roboczych, ja pracuję dłużej
5 dób w szkole 300km od domu
2 doby na szkoleniu 300km od domu, ale w drugą stronę :P
ponad dobę spędzoną na dojazdach do pracy
ponad półtorej doby w PKP
tylko dwa dni w górach :(
tyle roweru ile tylko się da!

Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam "normalny" obiad. Nie mam czasu iść na zakupy, co dopiero przyrządzić posiłek. Cóż... życie to sztuka wyboru. Zawsze można wszystko przeorganizować. Ewentualnie przestać narzekać. No to przestaję ;)



Foty z wyprawy rowerowej, 101 km na dobry początek :) A będzie więcej, niestety nie posiadłam zdolności bilokacji, kiedy jestem w pracy, nie ma mnie na rowerze :/

Wrócę do domu, dodam więcej fotek. Bo ostatnio aparat aż czerwony :D Rower, Beskid, Praga, Beskid..

Pozdrawiam :*

28 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

...kocham Tatry :) Szczególnie poza sezonem, kiedy nie ma zbyt wielu turystów i bywa, że na szlaku nie spotyka się żywej duszy.


W każdym bądź razie zaliczyłam dwa szczyty, w tym jeden dwutysięcznik. Myślę, że w ciągu dwóch dni lekko 35 km przedreptałam :) Ale też pojadłam więcej węglowodanów i waga od razu skoczyła w górę. Ja zawsze w górach tyję, mimo wysiłku fizycznego. Pewnie dlatego, że za dużo jem. Ale gdy nie jem kręci mi się w głowie i brakuje mi energii. Poza tym na świeżym powietrzu mam gigantyczny apetyt :D






Za dwa dni jadę znów na pięć, ale wycieczka jest "organizowana" , miejsko-górska. I pogoda ma być średnia... Zobaczymy.

Dziś waga pokazała 73kg - masakra. Odkąd się odchudzam, schudłam już chyba 6 kilo, a przytyłam 4 :/ więc mamy bilans - 2 kg. Taki mój los, chyba nigdy nie będę piękna i szczupła. Za to będę mieć dużo ładnych zdjęć w górach, haha :D

Pozdrawiam z pracy :/

14 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Dzień dobry :)

Macie przed sobą piękny, wiosenny wolny dzień ;) ..a ja siedzę w pracy.
Taki los ;) Jadąc tutaj tłumaczyłam sobie, że to nie pierwsza i nie ostatnia taka niedziela, ale mimo wszystko żal. Chyba każdy tęskni za słońcem.. A najbardziej Ci, którzy pracują po 10 godzin w pomieszczeniu bez okien :P czyli ja :P

Za to wczoraj udało mi się spożytkować sensownie dzień. Zabrałam koleżanki z pracy w Beskid. A nas z kolei zabrał Łukasz ;)
...w sensie - miałyśmy jechać w trójkę, ale w ostatnim momencie nastąpiła zmiana planów - nie na Błatnią, tylko na Czupel, i nie same, tylko z Łukaszem. Łukasz wart jest wspomnienia w tym wpisie, bo znajomość z nim to doskonały przykład, jak łatwo można nawiązać przyjaźń z kimś, kto ma podobną pasję. Poznałam go na szczycie Babiej Góry w październiku, razem marzliśmy w ciemnej chmurze ;) wymieniliśmy się mailami, żeby powysyłać zdjęcia. Minęło kilka miesięcy - wiadomość: "jedziesz na Czupel?" Jadę, ale nie sama. "To lepiej".

...Łukasz ma dziewczynę :P

Poza tym - kupuję rowerek. To już postanowione. Ale nadal nie wymyśliłam, gdzie go będę trzymać :( Kilka dni temu kolega pożyczył mi rower i zabrał mnie na przejażdżkę. 41 kilometrów na początek, jestem z siebie dumna, bo nie jeździłam od... komunii :P Czyli 20 lat!

Dieta? Jakaś tam jest.. bardzo chcę schudnąć, bardzo nie chcę się ograniczać z jedzeniem :P Próbuję to pogodzić.
Spadki wagi? Tak minimalne, że nie warto o nich pisać :D

Udanej niedzieli!!

23 marca 2013 , Komentarze (5)

...i 2 kg mniej. Ale nadal nie jestem przekonana do tej diety. Teraz, gdy wolno mi już jeść warzywa, jest dużo lepiej. Brakowało mi ich :(

Najgorszy był wtorek. Byłam taka słaba, że ciężko było wstać z łóżka. W ustach sucho mimo dużej ilości wypijanej wody. Cały dzień myślałam o jedzeniu. Masakra. W końcu wieczorem pojechałam do chłopaka, zjadłam dwie garści migdałów i zrobiło mi się duuużo lepiej! Mam nadzieję, że tamte objawy nie wrócą. A gdyby się tak stało, to wrócę na ŻM (Żryj Mniej).

Dzisiaj zaliczyłam dwie godzinki nart :) Coraz lepiej mi się jeździ i coraz lepiej mi to wychodzi. Nadal jeżdżę na malutkim stoku w Wiśle, na większe górki przyjdzie czas w przyszłym roku. Ważne, że jest słonko i świeże powietrze!

Słit focia oczywiście



A jutro do pracy... :/ buuu...


Troszkę wspomnień lata :)


17 marca 2013 , Komentarze (5)

Hej :) Drugi dzień Dukana za mną. Zanim popsuła mi się waga (a może to tylko baterie) pomyślałam, że warto by się zważyć.. to był błąd, bo odkryłam, że nie ważę 74,kg, tylko 75,3kg. Prawie półtorej kilo w miesiąc.. I za jakie grzechy? :(((

Obiecane słit focie z gór - Babia Góra, luty 2013, wschód słońca nad chmurami :)




To był magiczny poranek. Po nocy spędzonej w namiocie w temperaturze poniżej zera, ten wschód słońca był najlepszą nagrodą. Nowa dostawa zdjęć wkrótce.

Dobrej nocy :)

15 marca 2013 , Komentarze (4)

Hej :)

Tak, mam nową ksywę - chomiczek. Bo myślę tylko o jedzeniu, spaniu i o tym, gdzie by tu uciec.. Uciec od codzienności. Nie od dziś wiadomo, że kocham górki, więc kieruję się właśnie tam.

W tamtym roku nie pochodziłam zbyt wiele, nie miałam z kim :/ Ale stało się tak, że poznałam fajnych ludzi, przewodników beskidzkich, oni są chętni na każde wyprawy, zawsze i wszędzie :)


Tutaj słit focia z Babiej Góry - wschód słońca ponad chmurami... a w tle Tatry.

Nie pomyślałabym, że góry zimą są aż tak piękne :)






Chodzę też na siłownię, staram się raz w tygodniu, czasem rzadziej. Niestety czasu nadal brak. Bywam na ZUMBIE, też średnio raz w tygodniu. Muszę popracować nad sobą, bo w sierpniu wybieram się w góry na Ukrainę... z grupą przewodników. A oni mają tępo, które dla mnie póki co jest zabójcze. Idziemy na dziesięć dni w trasę, trzeba zabrać ze sobą jedzenie, ubrania, namiot.. i takie tam.. i wszystko cały czas na plecach. Myślę, że z 20kg się uzbiera. Masakra :D Ale chcę, bardzo chcę, więc ćwiczę dzielnie kiedy tylko mam czas.

Ah, i z nartami się zapoznałam.. :) tylko 4 razy udało się skończyć na stok, ale to były pierwsze 4 razy w moim życiu ;) Więc to i tak sukces..

Niestety... Znowu przytyłam i mimo aktywności fizycznej nie chudnę. Muszę ograniczyć jedzenie. Myślę o Dukanie... Zazwyczaj wystarczała dieta Żryj Mniej. Ostatnio nie wystarczyła. Boję się o to, co będzie teraz. Ale jeśli nie spróbuję, to się nie wiem.

Ważę już 74 kilogramy. Czuję tłuszcz na biodrach, udach, brzuchu, FE! I wszystko to trzeba nosić ze sobą... :/

Jak tylko zrobi się ciepło, wskoczę na rower :) Najpierw muszę go kupić...

Dobrej nocki :*

p.s. więcej fotek następnym razem, bo trzeba je pozmniejszać..


14 lipca 2012 , Komentarze (5)


Odchudzam się od około 20 maja, czyli prawie 7 tygodni, w tym 4 tygodnie z Dietetycą na koktajlu proteinowym.
Ile schudłam? Hahaha! 4 kilo ;) ..z czego 3 kilo z Dietetycą. Porażka :D
Co jem? Niewiele.. rano koktajl na jogurcie, później owoce lub warzywa lub wędzona ryba. Na obiad zawsze warzywa na parze + kasza/ryż lub pierś z kurczaka/ryba. Później znowu jakieś warzywo lub owoc albo wcale jak nie ma czasu w pracy. I do 20:00 góra kolejny koktajl i na tym koniec.
Fakt, że nie uprawiam sportu, nie ćwiczę.

No i co na to powiecie?

_______

W poniedziałek udało mi się spożytkować dzień w górach :) Ponad 16km - szczytami z Wisły do Ustronia w 6 godzin. Pogoda dopisała - niebo się zachmurzyło i dzięki temu nie padłam na szlaku z wycieńczenia, haha :) Fotek dużo nie ma...









Buziole :*

8 lipca 2012 , Komentarze (6)


Waga stoi w miejscu, ale to dobrze, mogłaby przecież rosnąć ;) 70,7 kg przy wzroście 178cm. Jak źle może być? Nie tak źle, prawda?

Co więcej dobrego: zmieściłam się w spodenki, z których miesiąc temu wystawały mi boczki w mega obrzydliwy sposób. To znaczy, że jednak się zmniejszam, powoli, ale konsekwentnie.
Kupiłam przedwczoraj sukienkę, spódnicę i białą bluzeczkę, to moja nagroda za usilne starania "schuścia" :D

A jutro idę w górki :)))))) Niestety sama, nie mam w pobliżu nikogo, kto podzielałby moje hobby.. Samotne wypady nie są takie złe, można się skoncentrować na celu podróży ("jeszcze troszkę, jeszcze troszkę i na pewno mi się uda dotrzeć na szczyt") lub pomyśleć trochę o tym i owym, zdystansować się, odpocząć psychicznie. Gorzej, jeśli nie ma się po prostu alternatywy. Samodzielny wyjazd albo nici z wyjazdu..
I tak się cieszę :) Oby pogoda dopisała!
Będą fotki ;)