No to zaczynam odchudzanie... po raz drugi w swoim życiu. Mąż się ze mnie nabija, że chyba zwariowałam bo przecież nie jestem gruba... Ale ja im wszystkim pokażę! Mój cel to zgubić 6 kg. A co?! Przecież w wieku 37 lat też można ważyć 55 kg, prawda? Chcę być lekka i zwiewna... chcę móc zaśpiewać "motylem jestem" haha .
Chcę wyglądać super, czuć się super oraz być długo zdrowa (do końca życia i o jeden dzień dłużej).
Jak wspomniałam, mąż się ze mnie nabija... wg niego nie jestem gruba, wyglądam dobrze.. jak coś mi się we mnie nie podoba, to mam przejść się ulicą i popatrzeć na kobiety w moim wieku i na nastolatki wyglądające jak morsy, potem spojrzeć w lustro i się uśmiechnąć :) Ale ja nie chcę tak! I nie będę go słuchać! Chcę się czuć dobrze! A przy 61 kg nie czuję się dobrze! Zabronił mi katować się i głodzić... zabronił wrócić do wagi sprzed 8 lat, kiedy mnie poznał... bo ważyłam wtedy 48 kg i bał się mnie dotknąć coby nie zgnieść.