Weszłam dziś rano na wagę - 68,5kg - przyjęłam to bez zaskoczenia.
Już miałam pisać, że jeszcze niedawno ważyłam kilo mniej i że .... bla bla bla.... ale przeczytałam odpowiedź lelilath na poprzedni wpis...
Chciałabym Ci, lelilath, bardzo podziękować! Od dwóch miesięcy, od kiedy wróciłam na vitalię, zaczynam zawsze od zajrzenia do Ciebie... Twoje słowa,Twój upór i dążenie do celu dają mi motywację, a czasem nawet mocnego kopa. Dziękuję Ci :-*
Dziś, o dziwo, moja dieta była całkiem całkiem...
08:00 - 400ml zupy mlecznej z kluskami lanymi + 2 kromki chleba razowego + 3 łyżeczki dżemu truskawkowego = 542kcal
11:00 - serek wiejski 150g + szklanka herbaty zielonej i 2 słodziki = 125kcal
13:30 - 3 bomby + szklanka zielonej herbaty i 2 słodziki = ok. 300kcal
16:30 - 300ml zupy brokułowo-szpinakowej z makaronem + szklanka multiwitaminy = 210kcal
18:00 - 1 jabłko (143g) + 1 pomarańcza (150g) + 2 mandarynki (60g) + szklanka zielonej herbaty i 2 słodziki = 157kcal
Razem: 1334kcal
I uwaga! ZERO SŁODYCZY!!! Byłam tym baaaardzo zaskoczona, że w ciągu dnia nie wpadł mi do ręki (ani nawet do buzi) żaden cukierek czy inne słodkie ŚWIŃSTWO...
adalokez
17 grudnia 2011, 09:32Po drugie - już nieaktualne :) 'l' zostało dodane :) i za błąd przepraszam :)
lelilath
16 grudnia 2011, 19:35Po pierwsze nie ma za co, zawsze do usług... Po drugie... zgubiłaś jedno "l" :P Po trzecie mój kryzys niestety powoduje, że szybko nie będę dążyć do celu... przyszły ostatnie dokumenty potrzebne do rozwodu... a dodatkowo zbliża się świąteczno-noworoczna rocznica "czynów" mojego "jeszcze męża"... dół murowany... P.S. Cieszę się, że Ciebie już lepiej z dietką i nastawieniem! Tak trzymać!