Wczoraj rano nawiedziła pół rodziny grypa żołądkowa. Wymioty, biegunka, gorączka. Ostatnia nie chce odejść, ciągle ponad 37. Dzisiaj zdołałam zjeść troszeczkę zupki. Nie wiem jak to się odbije na moim metaboliźmie. Chyba zwolni do zera. Potwornie się czuję, wszystko mnie boli, kręci mi się w głowie. Dzisiaj prawie cały dzień przespałam. Normalnie jakaś masakra. Oby mnie już to nigdy więcej nie nawiedziło.
Zapomniałam dodać, że rano z czystej ciekawości się zważyłam i zobaczyłam 7 z przodu :) szkoda, że to chwilowe.