Dzisiaj wykonując kolejne ćwiczenie miałam ochotę siąść i olać wszystko z góry na dół. Popatrzyłam na swoje nogi, Boże jakie grube balerony, jak ja to zrobiłam, że doprowadziłam się do takiego stanu. Teraz muszę ostro katować się ćwiczeniami żeby coś zeszło ze mnie tego tłuszczu. Czy warto brać do ust kolejnego cukierka czy ciastko, żeby później tak się ze sobą męczyć. Nie warto. Chyba ćwiczenia dają mi porządnie w kość jeżeli nasuwają mi się już takie wnioski. A żeby zgubić zbędny tłuszczyk to przecież będę musiała długo, ciężko pracować. No cóż na ten stan też ciężko pracowałam. Lekkomyślność nie zna granic. Zupełnie nie zastanawiałam się co jem i ile jem. Szkoda gadać.
Dzisiaj nie zjadłam żadnego słodycza, od nie pamiętam kiedy. Dietkowo naprawdę co raz lepiej. Jillian zaliczona + 22 min. orbitreka.
No i dalej drużyno! :)
biedroniczka
15 stycznia 2014, 10:03Oj, tak - w tydzień nie przytyłyśmy to i w tydzień nie schudniemy... Jedyna nadzieja w tym, że do lata jeszcze daleko a ciężka praca popłaca :)) Buziak
skinnyandfit
14 stycznia 2014, 23:22Trzymam kciuki, uda się!