Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kogo tu zawiało?

A no zawiało mnie. Jak ostatnie miesiące? Reset przez duże R. Związany z dietą i ćwiczeniami. Nie miałam czasu, yy nawet ja bym miała to nie miałam ochoty, bo nie oszukujmy się, jakbym chciała to bym znalazła czas...ale jakoś tak nie mogłam się zmotywować. Zmieniłam miejsce pracy, na siłownie zaczęłam mieć nie po drodze. Rano obiecywałam sobie, że poćwiczę po pracy, w pracy o godz. 16.00 miałam tak dość, że jazda zatłoczonym tranwajem w stronę odwrotną niż dom, nie oszukujmy się, nie były ciekawą wizją i tak dzień za dniem leciał, miesiąc za miesiącem a ja zaczęłam odczuwać brak aktywności fizycznej. Trochę poćwiczyłam w domu, trochę pobiegałam wokół bloku, od czasu do czasu przejechałam się do pracy rowerem, an ale to nie był ten poziom co kiedyś, nie przemęczałam się. A z dietą? Pojawił mi się również brak apetytu. Jedynie co mi smakowało to kaszka manna dla dzieci, rogal z masłem i dżemem i jogurt z czekoladą. Nic innego mi nie podchodziło. Na szczęście teściowa gotuje obiady więc z żalu za wyrzuconymi pieniędzmi jadłam na szczęście jakieś warzywa :) Od połowy sierpnia przeszłam (lub nie) na wegetarianizm. Bardziej można powiedzieć, że jakoś tak mnie natchnęło i przestałam jeść mięso. Ryby jem więc w sumie wegetarianką nie jestem. Kiedyś wydawało mi się to trudne, ale powiem Wam że jakoś samo to przyszło (nie wiem czy ma to związek z brakiem apetytu). Co jeszcze? Aha niedoczynność pomimo leków mi się pogłębiła więc może to dlatego ten brak apetytu. Waga 58-59kg więc nie ma jakieś tragedii jak na to co jadłam a jadłam głównie słodkie. 

Co do planów na teraz. Musze coś zrobić. Szukam motywacji do treningu, próbuje się z kimś umówić na siłowni żeby tam wspólnie poćwiczyć. Wiem że jak się z kimś umowie to już pojadę ale niestety jak się z kimś umawia to albo psuje, albo teraz nie pasuje i tak w kółko dlatego zaczęłam kiedyś ćwiczyć sama :) Może macie jakiś sprawdzony sposób na motywacyjnego kopa?

Postanowiłam że będę wstawać wcześniej, zacznę jeść śniadania w domu (bo zaczęłam w pracy bo jak mam bliżej to mi się nie chciało) a przed śniadaniem będę biegać (bo muszę odciekać od tabletki 30-40 min). Nie będę biegać jakoś długo, zacznę od 10-20 min. i pewnie zaskoczę tak jak kiedyś, bo zawsze lubiłam poranne treningi. Popołudniu będę się starać ćwiczyć 3 razy albo na siłowni albo w domu.

Zobaczymy. Taki plan na grudzień, aby na święta i sylwester jakoś wyglądać a nie pokazać się z efektem jojo :P

  • winter_beats

    winter_beats

    20 listopada 2015, 09:07

    Dokładnie, jak już zaczniesz, to będzie z górki :) Cieszę się, że wróciłaś :)

  • OnceAgain

    OnceAgain

    18 listopada 2015, 08:30

    Fajnie że masz teraz bliżej pracę ale nie rozumiem jednego... Czy w Poznaniu jest tylko jedna siłownia na którą możesz chodzić i jest to właśnie ta do której Ci nie po drodze? Nie masz bliżej chatki czegoś? Na pewno byś coś znalazła :). Super że waga u Ciebie nadal taka fajna :) zazdraszczam :)

    • agab2

      agab2

      23 listopada 2015, 10:12

      Oczywiście, że jest :) Ale to jest tak, że jak zacznie się już jeździć BMW to jakoś do Fiata nie chce się przesiadać :P Te które są blisko mnie albo nie przyjmują multisporta albo mają mało miejsca i sprzętu do treningu funcjonalnego :p No cóż, albo będę się motywować żeby czasem odwiedzić siłownie albo przestawić się na treningi w domu, bo oczywiście też tak można :)

  • chrupkaaaa

    chrupkaaaa

    17 listopada 2015, 21:32

    Super plan. Trzymam kciuki Kochana - uda się i fajnie, że jesteś nadal z nami :)