Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Moc wspomnień / Przygotowania

Wczorajszy dzień był cudowny. Po pracy pognałam na siłownie na kolejny wspólny trening z koleżanką. Trochę się spóźniła i przez to czekając na nią biegałam 30 min na bieżni, ale na szczęście dotarła. Wczoraj ja układałam plan treningu, rozliczałyśmy znów trening na 30 s co stwierdzam że bardzo mi odpowiada (aa namówiłam ją na rozliczanie na 45 s i to mi w zupełności starczy). Po treningu trochę się porozciągałyśmy i porozmawiałyśmy na temat organizacji wesela. Potem wypiłam białko i pojechałam na spotkanie Wigilijne. Było nas mniej niż zawsze. Usiadłyśmy tym razem bliżej Orła (tak przezywamy naszego trenera) i niby szybko się skończyło bo o 21 już zaczęła się znaczna część zwijać do domu, a my w kameralnym gronie rozmawiałyśmy z naszym Orłem ogólnie o życiu i co u kogo słychać. Orzeł był naszym wychowawcą w 2 i 3 klasie gimnazjum. To był najwspanialszy czas w szkole. Później niestety rozwiązali naszą klasę. Od roku trener wskrzesił dawną swoją drużynę piłki nożnej i te kontakty się odnowiły. Postanowiliśmy że w kwietniu trzeba zorganizować wspólne spotkanie właśnie aby po 15 latach się spotkać tym starym gronem naszej kasy gimnazjalne, klasy sportowej (chłopacy trenowali nogę a my koszykówkę). Przez to że było też nas dość mało to była okazja żeby ogólnie bardziej porozmawiać niż zwykle co kto robi, z kim się spotyka itp. Mam nadzieje że te kontakty nam się teraz trochę odnowią bo fajnie by było :)

Jeśli chodzi o dietę to wczoraj było bez obiadu. Po treningu wpiłam tylko białko, a na Wigilii zjadłam kawałek ciasta (bardzo mały bo nawet niedojadam ok. 2 cm na 1 cm) i 3 mandarynki. Nawet nie miała problemu żeby zrezygnować ze słodyczy z czego ogromnie się cieszę. Dziewczyny też zauważyły że jestem "taka" ze wskazaniem małego malca u ręki wiec to zawsze też buduje :D Wróciłam dość późno bo o 23.30, kolega mnie odwiózł pod dom i od razu położyłam się spać. 

Niedziela rano, śniadanie, obcinane pieska z kąpielą, posprzątanie łazienki a teraz siadam na 1h do pracy, potem zakupy i jak wrócimy znów praca, obiad i potem coś jeszcze posprzątam. Może dziś uda mi się pobiegać. Trening na razie odpuszczam, zostawiam go na jutro. W następnym tygodniu będzie ciężko z treningiem bo w poniedziałek jestem do 19.30 w pracy, we wtorek jadę po pracy na wigilie pracowniczą a w środę i czwartek pewnie już będą same przygotowania do świąt.