Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jest weekend, jest dobrze;))


jest nawet bardzo dobrze, waga juz kolejny dzień sie utrzymuje na poziomie 59 + i powolutku spada, fajowo!! a tak sie obawiałam, ze chodzac znowu do pracy po prostu sie rostyje, a tu super!!!
pelna optymizmu, zaczynam wikend, w planach po angielskim, czytanie, spacer i moze cos wymyśle;)
aaaa kawa u mamy, no przecież;) ( z kawa się wiąże spacer na 8 pietro, wiec pozytywnie hihihih)

a moje meu na dziś:
I placuszki z kaszy manny  + pomidor (smażone a co;) z pomidorkiem jak sie doda proszku do pieczenia, sa bardziej puszyste) a wygladaja tak:


II bułka (tak zwykła za 0,29 grozy;) , masło, ogórek, soł pieprz;)
III herbata zielona, kawa w kolejce;)
IV pęczakotto, z cebulą , mięsem i zieleniną jakaś 
V omlet z 1 jajka, zielenina + trohe twarogu;)

HIhihihihih stan.. jeszcze tylko jedna strona/rozdział i sie czyms zajme.. tiaaaa, no co ja poradze że mnie wciagneła ksiazka, bywa;) 
A wogóle to kurde dycha kg mi poleciała.. cholera gdzieś od połowy czerwca.. zaczełam tak naprawde sie wziełam za siebie. Długo.. ale moze skutecznie, zreszta, podczs złamania musiałam się lepiej odzywiać, wiec powoli mi leciało, ale jest. Grunt to powoli  w dół ( 3 kg spokojnie powinno poleciec,jakoś) .
 



  • pathq

    pathq

    24 sierpnia 2013, 09:09

    muszę spróbowac zrobic u siebie to peczakotto :)