Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wikendowo, lajtowo:)


NIby lajtowo, a już od 7 rano na nogach. No ja nie wiem gzie ten lajcik;))
Otrzymałam info o dznajomej  ej co ty myslisz że to tak łatwo zrzucic pare kg? ze to tak łątwo od zmienic przyzwyczajenia? tu diety trza..  solidnej i już. No nie bede sie kłuic, ale zmiana pewnych nawyków.. działa cuda. I nie jest łątwe- gdy było- to ile waże dzis osiągnełabym dawno i by zostało a nie.. w ok rok. Ale wachania wagi to jzu  od 0,5- 2 kg a nie 4-5. Uważam to za sukces swój, nie nie jest łatwo, ale da się, i nie trzeba drakońskich diet.

Im wolniej, tym skuteczniej. A my chcemy jeść duzo duzo,  i tyć latami, siedzieć przed tv i oczekiwać chudnięcia w 3 dni. Sorry ale ostatnio się spotkałam z takimi opiniami. Że sie nie da. NO cóż- jednemu potrzeba drugiemu nie, ważne miec kopa który powie że coś jest nie tak.  A fajnie znaleśc coś co sprawia przyjemnośc- jedni idą sport (rolki, biegani nord walking, basen, bieganie), jeszcze inni wybierają taniec nie jakis zaawansowany- ot rzeby się ruzyc z fotela czy sprzety typu steper.  Działa tylko, trzeba chcieć.NO dobra- wkurzyłam sie ostatnio.. stąd to uzewnetrznienienie.;))

co u mnie dziś? Na razie 
I płatki owsiane , jęczmienne, musli z orzechami i kokosem (to w 1 kg opakowaniu lidla uwielbiam je), pestki  z dyni.
II longer kfc z majonezem, i jeszcze trochę nalewki, i troche bigosu
III taki mix kasza, marchewka pietruszka, pomidor

no troche niezdrowo, ale to nic, bo troche biegałam dziś więc jakos się spali nie/ musi jakoś;)
 Fajny zień jakiś był, a jutro niedziela i wolne, więc testuje blenderek:)