Czasem mam ochotę się poddać i pozbyć tych wyrzeczeń, święta za pasem, to będzie okazja do obżarstwa :) Ale to tylko chwilowe, tak na prawdę nie czuję, że jestem na diecie, najadam się do syta, jem zdrowo, poprawiła mi się świadomość w odniesieniu do tego, co jem (czytam etykiety, staram się odrzucać to, co przetwarzane i nienaturalne). Jednak efekty dla mnie nie są zbyt zadawalające...nie mam do nikogo pretensji, tylko do siebie. Nic się samo nie zadzieje, dieta owszem, jest ważna, ale nadal tego ruchu jest za mało...może to ta przyczyna (małe grzeszki na sumieniu też niestety mam). No nic, nie stresuję się, bo to nie pomoże, spokojnie, bez paniki postaram się dokończyć plan diety i kontynuować zdrowe odżywianie się. W końcu mi się uda, do celu jakieś 7 kg- mozolnie mi to idzie, ale nie składam broni.
AgaKoz
11 kwietnia 2017, 13:30Dzięki Wam dziewczyny! Wasze rady są naprawdę pomocne :) Małymi kroczkami do celu :)
aniapa78
10 kwietnia 2017, 09:48Powoli do celu, a efekty będą trwałe. Ale Ty do swojego wzrostu jesteś szczupła.