Po raz pierwszy odkąd wróciłam ze szpitala spałam tak długo... bo aż do 8.30, a i tak wstałam zakręcona
pomiar cukru na czczo: 97 mg/dL
Na śniadanie zjadłam dziś nowość kleik z kaszy jęczmiennej - ale był dobry i szybciej się nim nasyciłam
pomiar cukru 2 godziny po śniadaniu - 89 mg/dL
Brzuch mnie swędzi od plastrów i od gojących się ran, dziś też poczułam jak jestem słaba. Chciałam trochę ogarnąć mieszkanie i po paru minutach sprzątania zaczęło kręcić mi się w głowie... aby dokończyć porządki musiałam spowolnić tempo i robić sobie przerwy.
Na lunch zjadłam pół jogurtu naturalnego 0%, czyli 85g
W międzyczasie popijam wodę niegazowaną.
Już nie mogę się doczekać czwartku, bo od czwartku będę mogła jeść jajka i rozgotowane mięsko drobiowe i rybę. W końcu jakaś mała odmiana. Papki i tak będę musiała jeszcze jeść przez kolejny tydzień, później pomału będę mogła zamieniać je na inne "potrawy"
Staram się skupiać na dniu dzisiejszym tak jak każdego dnia.
Wczorajszy wieczorny spacer z mężem pokazał mi, że chodzenie nie sprawia mi już takich trudności jak wcześniej, szło mi się lekko i nawet staw biodrowy ani razu mnie nie zabolał
Miłej soboty i żadnego podjadania