Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wpadłam w dół


Nie mogę spojrzeć na siebie w lustrze. Popłynęłam.

Przyjechała przyjaciółka z krainy kangurów, jak co dwa lata odwiedza groby na Wszystkich Świętych.

Umówiłyśmy we trzy, razem trzymałyśmy się w szkole później też dopóki Karo nie odpłynęła w siną dal, takie muszkieterki. Monia wpadła na pomysł aby się spotkać, tym bardziej że ona też jakiś czas temu wyprowadziła się z Wawki i nie widzimy tak często jak wcześniej zwłaszcza że mieszkałyśmy na jednym osiedli. Wiadomo ona wzięła urlop, ja i tak mam wolne kiedy chcę bo przecież pracuję w domu. 

Matko jak było fantastycznie. jednak na żywo to co innego niż w necie. Gadka szmatka w końcu zgłodniałyśmy i poszło. Chyba było grane wszystko czego odmawiałam sobie już z pól roku. Chińczyk, pizza, cola, wino.

Spotkanie trwało do 3 rano było cudownie. Nie mogłyśmy się nagadać, umówiłyśmy się na powtórkę przed wyjazdem Karo czyli za dwa tygodnie. Nasłuchałam się że nie jestem przecież gruba bo ważę tylko trochę ponad 100 kg, po co się przejmować i katować jak przyjedzie czas to sam organizm zadecyduje że schudnę itd. itd. No cóż Monia waży 80 kg, Karo więcej ode mnie i się nie przejmuje. Może mają rację?

Zaczynam mieć wątpliwości, czy w ogóle mi się uda schudnąć. Staram się jeść dietetycznie, zaczęłam trochę ćwiczyć w domu, Do wczoraj od piątku nic nie schudłam a na dodatek waga mi się zwaliła bo pokazała dzisiaj rano że w jeden dzień utyłam 7 kg - żart. Mąż stanął i też nagle utył. Do trzech razy sztuka, odkurzacz też - no cóż nie mieliśmy innego pomysłu.

Mam doła. Nie chce mi się. Nie mogę jeść systematycznie bo praca ważniejsza, jak klient zadzwoni trzeba lecieć a raczej jechać, Przeanalizowałam sobie poniedziałek. Pobudka 8, pierwszy klient zadzwonił pól godziny później i wypad z domu bez śniadania bo przecież rano łykam eutyrox i trzeba czekać pól godziny nim się coś zje. Po drodze zadzwonił następny więc od jednego do drugiego. Wróciła do domu buło po pierwszej. Wpadła głodna, złapałam byle co bo kolejne telefony i tłumaczenie co a zrobić jak nie da rady to podjadę. Pakowanie, wysyłanie, w międzyczasie robiłam coś na obiad, udało się zjadłam w spokoju. A później znowu i tak do 21 - jak co dzień. Spokój ma tylko w niedziele i to nie zawsze. Nie ma szans, przecież nie powiem ludziom spadajcie bo mam dietę i muszę teraz zjeść. Nie ma klienta nie ma kasy. 

 Nie wiem czy warto. Może dziewczyny miały rację? Może przyjdzie czas że waga sama trochę spadnie. 

Idę coś zjeść, jestem głodna i mam chwilę spokoju.

  • cocoate

    cocoate

    27 października 2021, 19:16

    Wystarczy chcieć, a potem stworzyć plan jak osiągnąć swój cel i trzymać się konsekwentnie tego planu. Przykładowo - wstań godzinę wcześniej i zjedz porządne śniadanie - takie pełnowartościowe, na ciepło, a nie plastikowa buła z czymkolwiek by ona nie była. Może to być kasza jaglana z suszonymi owocami (same są na tyle słodkie że nie potrzeba żadnych słodzików). Do pudełka zapakuj daktyle, migdały, orzechy itp. oraz zrób solidną porcję rosołu do termosu. Na wypicie zawsze znajdzie się czas a to daje fajnego kopa energetycznego i cudownie odżywia. Nie głodź się tylko jedz. Mądrze i wartościowo. Nawet 1 czy 2 dobre posiłki są lepsze niż 5 bezwartościowych.

  • Luckyone13

    Luckyone13

    27 października 2021, 18:37

    Parę lat temu moja babcia miała operację biodra i leżała 2 tygodnie w szpitalu. Przychodziłam do niej codziennie się nią opiekować, ponieważ mama musiała opiekować się dziadkiem. Uwierz mi - nie było nikogo szczupłego na tym oddziale, za to mnóstwo chodzących o kulach kobiet z otyłością. A Ty masz już otyłość wg BMI - II stopnia. A kolana i biodra to tylko jedna z chorób jakie otyłość powoduje. Pamiętaj, że 1 kg tłuszczu to 2 kg obciążenia dla stawów. A z wiekiem łatwiej nie będzie. Kochana, musimy się brać za siebie. Co do klientów: serio nie jesteś w stanie o 15 minut umówić się później? Pracujesz jako pogotowie gazowe, czy co? Myślę, że to naprawdę kwestia priorytetów.

  • balbinadarade

    balbinadarade

    27 października 2021, 14:39

    Zgadzam się z komentarzami poniżej. Nie możesz tak myślec. Otyłość to choroba, nie można jej sobie tak o zostawić. Choroby się leczy. Tutaj jest dużo osób z podobna waga, sama tez miałam 101 na liczniku. Nadal mam prawie 100. Ale walcze i się nie poddaje mimo, ze jest ciężko. Rób sobie jedzenie na wieczór i pakuj w pudełka. Zobaczysz jak fajnie jest mieć jedzenie ugotowane na cały dzień. Nie musisz myślec co zjesz i kiedy. Piszesz, ze nie jadłaś czegoś od pol roku. Ale czemu? Mozna jeść wszystko co sie chce z zachowaniem umiaru ;) jak człowiek czegoś nie je i myśli, ze coś jest zakazane to później się rzuca na to jedzenie jakby nigdy więcej miał tego nie zjeść. Dasz radę, przemysł sobie te wszystkie rady i poukładaj w głowie.

  • dorotamala02

    dorotamala02

    27 października 2021, 14:28

    Nadbagaż tonie tylko zbędne kilogramy to obciążona, wątroba, serce, nerki, trzustka i kręgosłup. Z każdym rokiem będzie ciężej to nosić i trudniej schudnąć, zwłaszcza że masz problemy z tarczycą.Miło spędziłaś czas z kumpelkami a nawet jak brak czasu na jedzenie to można sobie z tym poradzić robiąc sałatki do pudełek ,owsiankę,jabłko,marchewkę.Zawalcz o siebie bo zacznie organizm szwankować.Pozdrawiam:)))

  • LoveSchabowe

    LoveSchabowe

    27 października 2021, 13:35

    A moim zdaniem właśnie możesz powiedzieć klientowi, że będziesz o tej i o tej, bez tłumaczenia się, że jesz, jesteś u innego klienta czy siedzisz na tronie. I wygospodarować pół godziny na zjedzenie obiadu z pudełka, nawet jeśli będziesz jeść w samochodzie. Przecież nikt normalny nie oczekuje, że się zjawisz 2 minuty po telefonie.

  • Milosniczka!

    Milosniczka!

    27 października 2021, 13:03

    Ja też myślę, że nie mają racji. Z wiekiem metabolizm może zwolnić. Druga rzecz, ktoś, kto ma nadwagę, przyjmuje generalnie więcej kalorii niż wydatkuje. Więc bez zmiany podaży, tzn jak nadal będzie wieksza niż wydatek, zyska się jeszcze większą nadwagę. I schudnąć będzie jeszcze trudniej niż teraz.

  • Kaliaaaaa

    Kaliaaaaa

    27 października 2021, 11:31

    Nie mają racji. Teraz ważysz nieco ponad 100 kg... Ale za 5 lat to już może być 120.. to idzie zaskakująco szybko. Z wiekiem jest coraz trudniej, sprawność się zmniejsza , stawy siadają(pomijając już inne choroby powiązane z nadwaga). Będzie tylko trudniej.... Wiem co mówię bo choć jestem młodsza to w mojej rodzinie same " rubensowskie " kształty. I widzę jak szybko sprawność znika... Przyjaciółki chcą być mile, wspierające , same za szczupłe nie są i być może nie chce im się walczyć .. więc lepiej tworzyć wokół siebie bańkę że to jest ok. Jedyne znane mi przypadki że osobie z otyłością "waga sama spada" , bez walki czy operacji, to nowotwór. Czego nikomu nie życzę. Poczytaj trochę tutaj-sporo osób budzi się w sytuacji gorszej niż ty, z 110, 120, 140 kg... Wtedy dopiero jest trudno się zebrać A jedzeniem na spotkaniu się nie martw - cheaty meal bywa wskazany, byle nie codziennie i dziś już jedz dietetycznie. A przy takim trybie zycia-rozwaz catering ( choć na parę tygodni- wiem że to drogie, ale np cukrzyca też jest droga, widzialam u ojca ile to kosztowało.... ) albo szykowanie pudełek.

    • Kaliaaaaa

      Kaliaaaaa

      27 października 2021, 11:34

      Można też górować hurtem, mieć pomnożone porcje. Z doświadczenia powiem- w aucie/torebce warto mieć zdrowsze batoniki/przekąski/ orzechy w woreczkach. Taka owsiankę w tubce z owocami(jak te dla maluchów, widziałam w Polsce) albo smoothiesa byś nawet w aucie wciągnęła. Gotówce nie są optymalne ale są lepsze niż nic, i nadrabianie wieczorem.

  • Milly40

    Milly40

    27 października 2021, 11:19

    Nie mają racji!!!! Otyłość to kłopoty ze zdrowiem-zawał, udar, cukrzyca, obciążenie stawów, kłopoty z biodrami, kolanami, obniżona odporność, często brak możliwości przeprowadzenia operacji, zawirowania hormonalne itd itp. Mam wymieniać dalej? Wygląd to pikuś wobec prawdziwych zagrożeń i ogromnego ryzyka śmierci z powodu otyłości. Tu nie ma alternatywy, trzeba schudnąć i koniec.

  • uliczka7

    uliczka7

    27 października 2021, 11:19

    Grzechy nie przewlekłe nie tuczą😉 Faktycznie u Ciebie porządek jedzeniowy kiepski. Dlatego nie chudniesz. Kilka lat temu odwiedziłam dietetyczkę-ona nauczyła mnie jak jeść...i pilnuję tego....zazwyczaj😉 W najbardziej załatanych momentach mojego życia wieczorem szykowałałam posiłki na cały dzień. Gdy awaria....łapiesz pudełko i pędzisz załatwiać obowiązki🙂 Najgorzej to być głodną😁