Witajcie! Wczoraj w ramach urozmaicenia treningu wybrałam się do klubu na zajęcia TMT (Total Muscle Training). Wróciłam z poczuciem straconego czasu i wściekła, że się na to zdecydowałam... TMT są typowo wydolnościowe, mnóstwo podskoków, biegania. Wkurzało mnie to, że tempo jest tak szybkie, że nie ma mowy o poprawnym technicznie wykonaniu np. pompek. Krótko mówiąc - nie dla mnie, wracam pokornie do Shreda Jillian.
I jeszcze podsumowanie dietowe, wciąż cudnie :-)
śniadanie - serek waniliowy + grahamka + zielona herbata
II śniadanie - owsianka z miodem + marchewki
obiad - kasza jęczmienna z kurczakiem i pieczarkami + baton muesli
podwieczorek - kiwi z muesli + marchewka
kolacja - jajecznica ze szczypiorkiem + pomarańcza
dariak1987
12 kwietnia 2013, 10:013mam kciuki za kolejne wzorcowe dni! :)
cambiolavita
12 kwietnia 2013, 09:52Jak sie wybiegalas i wyskakalas, to na pewno stracilas mnostwo kalorii, wiec czas nie byl stracony :) Ale wiaodmo, ze kazdy musi wybrac taki wysilek fizyczny, ktory mu odpowiada, by czerpac z tego tez przyjemnosc.
PaniCapulet
12 kwietnia 2013, 09:19Nie każde zajęcia odpowiadają każdemu - grunt to wybrać te, które przynoszą satysfakcję:) dobry jadłospis, tak trzymaj!