Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
1 maj (sobota) już ochłonęłam...


Wczoraj miałam kolejną "rozmowę" sms-ową z mężem i aż na koniec się poryczałam. I chyba dobrze mi to zrobiło bo dziś  zaczęłam myśleć inaczej. Napiszę wam jak to było wczoraj:
Napisałam mu że nie odzywam się do mojej matki,

- (…)A o co poszło z moja kochana teściowa? Hè? (ironia oczywiście)
- (…) jak wszyscy ma w dupie moje zdanie
- (…) jeszcze tylko mam wątpliwości co do zony. Kochasz mnie? (pełna irytacja moja oczywiście bo teraz to szczerze go nienawidzę)

- to nie jest odpowiedni moment na takie pytanie. Jeszcze jestem wściekła o tamto wiec daj mi wszystko najpierw sobie na nowo poukładać a później czekaj na wyznanie miłości. Sorry ale nie chce żeby to zabrzmiało fałszywie. (słowo kocham nawet przez myśl mi przejść nie chciało)

- a jak ja mogę stworzyć nowe życie z kobieta która nie ma dla mnie żadnych uczuć. A przynajmniej ich nie okazuje. Może to w twojej szczerości tkwi problem. (facet jakoś dziwnie myśli...)

- nieszczera bym była mówiąc ci ze cieszę się ze jednak nie chcesz teraz albo w ogóle dziecka. Prosić nie będę bo to nie zabawka ale ty chyba nie rozumiesz ile mnie to kosztowało żeby się zdecydować na drugie. Weroniki u matki nie zostawię, pójdzie do przedszkola a ja do pracy. (już byłam tego więcej niż pewna - faza zawziętości sie zaczęła)

- i tak się dogadamy. Gdy się spotkamy. A ja cię i tak kocham. Dobranoc. (jaki on dobry nagle się zrobił. I tu właśnie nastąpił potok łez i prawdopodobnie pomógł mi się pozbierać)

Ten ostatni sms - jego, bo sama już mu nic nie pisałam rzucił mną o ścianę bo jest bardziej wieloznaczny niż sama jestem w stanie go wytłumaczyć. Chyba jednak nie ma sensu sie nad tym wszystkim rozwodzić w nieskończoność...

Póki co, tak myślę... naprawdę... w sierpniu zacznę szukać pracy, może na pół etatu, żeby dziecko odbierać gdzieś o czternastej czy pietnastej z przedszkola. Kłopot tylko w tym czy znajdę taką pracę żeby też sobotę i niedzielę mieć wolną... Trochę mnie to przeraża ale poradze sobie. Będę musiała. A drugie dziecko?... niestety odchodzi w zapomnienie... i obym za rok była na niego gotowa. Chciałabym zajść w ciążę właśnie między czerwcem a sierpniem, żeby maleństwo urodziło się przed wakacjami....

Wiecie co? są też plusy odłożenia tej ciąży... Może będę egoistką... ale mam więcej czasu na popracowanie nad sobą :] Chyba wraca mi już uśmiech na usta... Co ja bym bez Was zrobiła...


  • beteczka

    beteczka

    3 maja 2010, 19:12

    wśród naszych znajomych tak się utarło, że mój mąż to tirowiec, a ja chcąc niechcąc jestem jego tirówką:)) Mam tylko nadzieję, że jedyną:))

  • beteczka

    beteczka

    3 maja 2010, 07:55

    no jeśli Twój mąż też tirowiec, to się zgadza :))) Mój jeździ na zachód, ale co weekend przeważnie jest w domu. w sumie nie najgorzej:))

  • Angelika.angelika

    Angelika.angelika

    2 maja 2010, 02:15

    No widzisz Ty chcesz mieć dziecko , a ja nie chcę choć właściwie to nie mogę się zdecydować. Na pewno uda Ci się dogadać z mężem i zdecydujecie się jednak na drugi dziecko. Życzę powodzenia!

  • Angelaaaa1234

    Angelaaaa1234

    1 maja 2010, 17:10

    Pracę znajdziesz taką co będziesz miała weekend wolny :) Tylko pewnie troszkę się namęczysz w poszukiwaniach ale silna babka z Ciebie i znajdziesz coś odpowiedniego dla siebie :* cóż, chyba teraz sprawę z mężem trzeba zostawić czasowi.. ;)

  • newstylewoman

    newstylewoman

    1 maja 2010, 16:35

    Mam ostatnio te same dylematy. Pozdrawiam i buziaki gorące.