Ja mam chyba normalnie jakiegoś pecha to tych wszystkich pieprzonych ginekologów! Jak byłam w pierwszej ciąży i potrzebowałam rady lekarza bo pojawiło mi się plamienie to za cholerę nie mogłam się do niego dodzwonić. Następny był w porządku ale nie zakładał żadnej karty pacjenta przez co za każdym razem miałam wrażenie że widzi mnie pierwszy raz . Poza tym za bardzo przejaskrawiał wyniki badań co miało by świadczyć o Zespole Dowana. Oczywiście nawet nie było takiego zagrożenia. Teraz chciałam koło 16 września iść na pierwsze USG bo potrzebuję wiedzieć czy z maleństwem wszystko dobrze, że zakotwiczył tam gdzie trzeba i że serduszko już sobie ładnie bije. A tu koleżanka mi mówi, że on sie wybiera na urlop! I do tego w sobotę nie mogłam się do niego dodzwonić - szlak by to trafił! Wkurzona tym wszystkim postanowiłam w poniedziałek zrobić badania i jak nie dodzwonię się do mojego lekarza (Gałązka) to pójdę do innego (kuzynka u niego prowadziła ciążę-Ficenas). Już zadowolona z tego faktu, przemyślałam sprawę, bo może Ficenas będzie lepszy (na pewno lepiej zna się na USG) dzownię do kuzynki a ta mi mówi że miał jechać na początku września na URLOP!!!! Przecież to nie możliwe! Czy ja mam tu osiwieć już do reszty? We wtorek zaczyna mi się 7 tydzień, już na bank serduszko będzie bić. A tu tylko kłody pod nogi ... Cóż dzisiaj nic nie zdziałam, jutro będę walczyć, może coś wywalczę...
grubcia1980
5 września 2010, 17:16polecam dr Wojciecha Cnotę. Przyjmuje w Katowicach na Opolskiej o ile nic się nie zmieniło ;)
vessie
5 września 2010, 17:07życzę i znalezienia dobrego lekarza, bo widzę że masz pod górkę. Może poszukaj jeszcze innego? muszą być jeszcze jacyś... i nie denerwuj się tak. maleństwu twój spokój potrzebny jest najbardziej. pozdrawiam