Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Duma i garść wspomnień...


Pamiętam jak ważyłam 58 kg... Przy wzroście 165 cm wchodziłam w ubrania w rozmiarze M. Zawsze miałam duży biust, dość szerokie ramiona i biodra, ale za to talię osy... Koleżanki, które wtedy śmiały się z moich piersi, teraz mi ich zazdroszczą i same sobie powiększają... 

Pamiętam jak pierwszy raz przytyłam... Mama mówiła, że zrobiłam się gruba. Ważyłam 68-69kg... Czyli tyle co teraz. 

To było około 7-8 lat temu. Chodziłam do 2 czy 3 klasy gimnazjum, mieszkałam z siostrą i nie jadałam normalnych obiadów... Nie przeszkadzała mi moja waga. Ale potem szło już tylko w górę. 

W modzie były dzwony :D Jedne z nich mam do dziś. Nie wiem dlaczego je zachowałam, chyba gdzieś w środku miałam nadzieję, że któregoś dnia się w nie wbiję. Kilka tygodni temu dumnie w nie weszłam - dziś są mi luźne! Mimo, że ważę tyle ile wtedy, są mi luźne... 

Kolejny skok wagi miałam w technikum - bodajże w 2 klasie, czyli około 5 lat temu. Musiałam wymienić kupione na początku nauki spodnie wizytowe, które zrobiły mi się zbyt ciasne na brzuchu (były to spodnie o wyższym stanie, które swoją drogą także są mi teraz luźne). Kupione w 2 klasie cóż... Mogę założyć i ściągnąć bez ich rozpinania, właściwie są skłonne same zjechać mi z pupy... 

Mam wciąż powtarza, że już wystarczy. Ja wiem, że nie. Jeszcze troszkę... Do końca celu 9 kg, ale powiem szczerze, że nie spodziewałam się aż takich efektów. Myślałam, że przy 69kg będę miała budowę jak w 2 klasie technikum, że wciąż nie zmieszczę się w spodnie z gimnazjum. Myślę, że taka różnica jest prosta do wyjaśnienia - ważę podobnie, ale wciąż mam większe piersi, a brzuch i biodra zleciały...

Kocham nową siebie. Lubię patrzeć w lustro, lubię przymierzać ubrania ze swojej szafy, które wiszą na mnie... Lubię to! 

Jutro świętujemy 29 rocznicę ślubu moich rodziców, która przypadała tydzień temu (impreza musiała zostać przełożona). Wczoraj wieczorem wyciągnęłam z szafy sukienkę po swojej siostrze - ma ona milion lat, ale wciąż niesamowicie mi się podoba! Siostra, 7lat starsza, zawsze wyższa i szczuplejsza ode mnie, miała ją na sobie jakoś przed maturą... Będzie z 15 lat żywotności kiecki. Dziś wchodzę w nią ja! Na pupie nawet nie jest przyległa, jedynie w biuście... Zamierzam założyć ją jutro i nakłonić szwagra (byłego fotografa) na zrobienie mi kilku zdjęć. :) <3