I nadeszły te dni, kiedy waga nie ruszy z miejsca, a czasem nawet wzroście - wiem, że tak będzie. Już się przyzwyczaiłam, że w czasie jajeczkowania właśnie tak się dzieje.
Wiem też, że zaraz wszystko wróci do normy <3 Dlatego nie poddaję się, nie dołuję i dalej dążę do celu!
Podczas tych 3,5 miesiąca odchudzania, miałam sporo czasu, by przemyśleć wiele rzeczy w swoim życiu. Doszłam do wniosków na pierwszy rzut oka dość banalnych, ale jednak ważnych. Otóż:
1. Nie warto tworzyć sobie sztucznych problemów - po co zatruwać sobie życie czymś takim? Po co wymyślać, wkurzać się na rzeczy, na które nie mamy wpływu.
2. To, że reszta uważa, że nie dasz rady, wcale nie oznacza, że tak będzie - wszystko zależy od nas samych! Wiele osób mówiło mi, że nie dam rady schudnąć i co? Jakoś świetnie sobie radzę :D
3. Dostrzeżenie w sobie pięknych stron wcale nie jest takie trudne! Mimo nadprogramowych kilogramów, każdy ma w sobie coś pięknego! Oczy, włosy, wnętrze... Wystarczy poszukać! :)
Dzięki tym 3 punktom, oraz wielu innym, żyje mi się o wiele lepiej. O wiele łatwiej iść mi z uśmiechem ulicą, czuć się pewnie, być miłą dla innych. Nie straszna żadna depresja, słowo! :) Nie ukrywam, że sukces w odchudzaniu też ma w tym swój udział, ale często zapominam o tym, że schudłam - przecież w pociągu, na ulicy, wszędzie są piękne, zgrabniejsze dziewczyny, obok których muszę stać czy siedzieć i nie umknie mojemu spojrzeniu, że mam grubsze nogi...
Tak więc...
UŚMIECHAJCIE SIĘ!
Nie dajcie się wytrącać z równowagi wrednym docinkom, braku wiary ze strony innych, które często wynikają z czystej zazdrości!