Na początku diety przy owulacji ważyłam prawie 5kg więcej... Waga skoczyła w górę z dnia na dzień i zaraz po skończeniu owulacji automatycznie spadła. W następnych miesiącach na czas owulacji zatrzymywała się lub wzrastała o 1-2kg... A tym razem?
Jakie było moje zdziwienie, gdy stanęłam na wagę, a tu pół kilo mniej! Trzy razy sprawdzałam, czy waga jest dobrze ustawiona i czy dobrze widzę ;) To dla mnie szok, bo przez parę dni był zastój, byłam przygotowana na wzrost wagi i wcale się tym nie przejmowałam, a tu proszę! :)
Dzisiejszy i wczorajszy dzień spędziłam rodzinnie i dość aktywnie - wczoraj półtorej godziny spaceru (krokomierz Vitalii pokazał 700 spalonych kalorii), zabawa z siostrzenicami, 230 brzuszków (130 rano i 100 wieczorem z mamą), trochę ćwiczeń na wewnętrzne partie ud (wyglądam przekomicznie robiąc je :D). Dziś z kolei brzuszki + basen oraz spacer. Już nawet nie mam zakwasów po brzuszkach, co mnie troszkę martwi :D
Dziś dodatkowo dowiedziałam się od przyjaciela, że nasz znajomy z technikum (który swoją drogą podobał mi się przez jakiś czas ;) ) nie mógł uwierzyć, że moje nowe zdjęcia przedstawiają mnie <3. Cudowne uczucie! :)