Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nowy przyplyw energii


W piatek powrot do domu o 22, w sobote pobudka o 4:30 i caly dzien na psim placu. Nic dziwnego, ze wczoraj postanowilam sobie pofologowac:) I uwaga, nie szukam zadnego usprawiedliwienia, wiem, ze dalam ciala, ale dobrze mi z tym. W koncu jak raz na ponad trzy tygodnie urzadzi sobie czlowiek dzien dziecka, to sie chyba nic nie stanie:) I nie mam wyrzutow sumienia, chociaz tez nowy lod w McDonaldsie, ten z magnum, w ogole mi nie smakowal. Nie tylko mnie, kierownikowi tez nie, smakowal jak woda, szczerze mowiac. Nie wazylam sie dzisiaj, i nie zrobie tego do piatku, czyli do dnia wazenia, sie zaskocze, albo pozytywnie, albo negatywnie:) Najwazniejsze, ze na nowo nabralam checi do zycia i do diety, to chyba podstawa:) ABS-y na dzisiaj juz zrobione, miedzy cwiczeniami zas skakalam na skakance, po poludniu poskacze znowu, trzeba te skoki dozowac, bo ostatnio tak mnie miesnie lydek bolaly, ze chodzilam jak pogieta.

A od jutra probuje slady z malym psem, to tez kosztuje sporo wysilku:) Za jakis tydzien - 10 dni skonczy sie nauka aportu z Molka i wracamy na plac, tam biegania od groma. Bedzie dobrze