Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Haaalo, to ja...


Pedze do ciebie, tralalala...
Wiecie co, tak sobie mysle, ze to tak nie w ten desen pisac w pamietniku na portalu o odchudzaniu, jezeli sie nic o odchudzaniu nie ma do powiedzenia??? Mam lepsze dni (czytaj: maloslodyczowe) i gorsze rowniez, przy czym tych gorszych jest od zatrzesienia wiecej oczywiscie. Jednakze tak sobie mysle, ze okej, dupa ze mnie wolowa, ale po co mam teraz sie wyrzekac wszystkiego, skoro w sobote przyjezdzaja moi rodzice i nie maja juz miejsca w samochodzie przez przerozne kartony z wafelkami, ptasimi mleczkami i innymi cudami? I jezeli je przywioza, to ja je bede jadla, nie ma sie co oszukiwac, chocby skaly sraly, nawet jakby mi ktos szafke bezdenke na klodke zamknal, to bym sie do niej wlamala, koniec kropka, nie ma bata, wiem, ze mi sie nie uda. Sie przynajmniej nie oszukuje, tak czy nie?
Tak wiec od teraz zaraz sprobuje przynajmniej troche bardziej racjonalnie sie poodzywiac. Dzisiaj sie nie liczy do poludnia :)
Malazolza siedzi kolo mnie i wlasnie wklada sobie stope do buzi. Tysiacpiecsetstodziwiecsetrazy dziennie zakladam jej zdjeta przez nie skarpetke. Pisze skarpetke, bo upodobala sobie lewa stope. I nie wierzy, ze smok i stopa razem sie do buzi nie zmieszcza. Jak to sie mowi, ze czlowiek sie przez cale zycie uczy. No to sie ucz pancia :)
I co jeszcze chcialam napisac? Zapomnialam. Demencja piersiokarmieniowa.
Mam ambitny plan ugotowania kompotu z gruszek. Znalazlam tylko jeden przepis, ktory mowi - gotowac. Reszta kaze pasteryzowac. Nie mam sloikow.
I kupilam nareszcie kubki odpowiedniej wielkosci razem z talerzykami, jejeje, wszystko zawsze albo same kubki, albo z talerzykami, ale za to z filizankami. I do tego jeszcze miseczki do musli, i mam w planie jeszcze zestawy do cappuccino, i patere do trotu, wszystko z tym samym wzorem, uwaga, uwaga, cup cakes, tadam, i wcale nie wyglada to kiczowato.
Trzecie babyschwimmen zaliczone, pancia sie troche zrelaksowala i nawet nie musialam jej caly czas trzymac uwiaznej na szyi, sie odwazyla nawet poplywac, tadam, tadam, victoria, sukces, i w ogole same veni vidi vici :)))

To co, zaczne zapisywac, co pozarlam, od jutra, z godzinami i uzasadnieniem, dlaczego wlasnie byla to czekolada, a nie jogurt na ten przyklad.
a moi rodzice beda robic faworki, buuuu.
a Malazolza zaraz zjedzie glowa w dol z kanapy, no naprawde. Ja ja podciagam, a ona sie odpycha i zjezdza znowu. Chyba bedzie gimnastyczka :PPP

Milego dzionka, szczypiorki.
I nie gniewajcie sie. Czytam, ale jeszcze nie mam natchnienia.
  • gi.jungbauer

    gi.jungbauer

    6 września 2012, 09:21

    Jasna sprawa! Dziecko swoje prawa ma! I mamusia też! Mnie tez ostatnio nie che się pisać. Bo mi nie idzie dietkowanie .... A za tydzień urodziny moje i z wymarzonej wagi nic. Brak woli chyba...

  • asia0525

    asia0525

    5 września 2012, 22:15

    ;) Dobrze że choć szczera jesteś ;)))

  • KaSia1910

    KaSia1910

    5 września 2012, 16:11

    ciekawa jestem jak ta twoja mała zołza wygląda, masz jakieś fotki? fajnie, ze rodzice ci przyjeżdżają, zazdroszczę, pozdrawiam

  • majarzena

    majarzena

    5 września 2012, 15:19

    :) Jak wiesz, ze i tak bedziesz jadla slodkie, to staraj sie chociaz poruszac. Malazolze z dziadkami a ty fikumiku:)