Podliczylam me zarobki w miesiacu pazdzierniku, jeszcze bez dnia dzisiejszego, ale nawet jak bedzie z dzisiejszym, to normalnie cienka jestem jak dupa weza. Otoz poniewaz uzbieralam 48 ojro, czyli wychodzi mi 16 dni bez czekolady. Ha, ha, ha.
Z drugiej strony, to zawsze wiecej niz polowa miesiaca. Ha, ha, ha. To byl smiech cyniczny.
Z trzeciej strony, no zesz kurde, tak sobie ostatnio mysle, ze po co mi to wszystko? Zawsze pelna checi i optymizmu, kazdy dzien tak pieknie zaczynam, a potem srut, pierdut, od poznego popoludnia padam na pysk. Po co mi jeden dzien dobry, skoro trzy nastepne sa o kant tylka? Co z tego, ze nie zjem dzisiaj kostki czekolady, skoro jutro zjem dwie? Po co mi to opowiadanie, ze chce sie odchudzac, skoro tak naprawde to chyba zbyt hedonistyczne podejscie do zycia mam, i po co mam sie wszystkiego, co dobre wyrzekac, skoro i tak kiedys tam, mam nadzieje, w dalekiej przyszlosci, zejde z tego padola? I bede zalowac, ze sie tak ze soba meczylam?
Z czwartej strony, chce troche schudnac. I tak sobie mysle, ze chyba musze sobie cos w tym durnym lbie poprzestawiac. Moze nie tyle schudnac, co troche sie podjedrnic i na pewno zlikwidowac chociaz warstwe oponki.
Z piatej strony, dlaczego mam nie wyprobowac nowego pieknego cudnego przepisu na tort czekoladowy???? Bede po prostu sie troche dluzej odchudzac, ot co.
Bo odchudzac sie nie przestane. Chociaz moze powinnam napisac "odchudzac". W cudzyslowiu. Nastepuje zatem kontynuacje NZT i cwiczen dywanowych, na spacery z wozkiem wybieram coraz dluzsze trasy, zeby troche sobie popierdalac jak z propelerkiem, i albo cos mi z tego wyjdzie, albo nie, no i co, sie nie zabije.
Z szostej strony, nie ma w tym ani ociupinki logiki, ale ja tak sobie mysle, ze wiekszosc z was i tak mnie zrozumie:)
A co do Malejzolzy, no kurcze, kazde dziecko jest inne, tak czy nie? Kazde rozwija sie inaczej, tak czy nie? Ja nie wiem, czy to za szybko, czy za pozno, czy w sam, ze sama siedzi, ale skoro juz to robi i sprawia jej to przyjemnosc, to przeciez nie bede jej na sile z powrotem kladla?
I co do maki, ej, no jasne, ze zartowalam z tymi 25 kilogramami, jednakze pare kilo bedzie mi potrzebne :) To tzw. Plätzchen, sie je tutaj robi zaraz jak sie adwent zaczyna i wcina przez caly grudzien, robota glupiego, co najmniej dwa dni od rana do nocy w kuchni, ale sie oplaca:)
Aga, jak wygrzebie przepisy, to ci jakis podesle:)
Milego dzionka. Spadam na spacer z Molka.
MamaJowitki
2 listopada 2012, 16:24te czekoladowe mam sprawdzone, zawsze znikaja :) z kremem to pewnie malzonek by nie ruszyl :)
karamija77
2 listopada 2012, 13:06Dolna Saksonia :)
Trollik
1 listopada 2012, 16:21ooo wlasnie Adwent niedlugo i ciasteczka...trzeba rekawy zakasac i cos zagniesc...ciaza nie ciaza tradycji musi stac sie zadosc .-)
Pokerusia
31 października 2012, 12:07rozumiem Cię i to bardzo;D pozdrawiam!
MamaJowitki
31 października 2012, 11:47ja tez chce taki przepis, a ile twoja mala ma ze niby za wczesnie siedzi? bo jezeli ona sama siada, nie sadzasz jej i sie ladnie trzyma to najwyrazniej jest na to gotowa. to tak samo jak z moja corcia, miala 5,5 miesiaca jak zaczela raczkowac, no coz szybciej niz rowniesnicy ale zatrzymac sie jej nie dało, a co do odchudzania nie mozna sobie odmawiac wszystkiego trzeba tylko jesc w granicach rozsadku bo dieta to sposob odzywiania na cale zycie
asia0525
31 października 2012, 11:32U mnie też do 16 super a potem totalna klapa ;((( Szkoda gadać!!!
Kolorcia
31 października 2012, 11:24właśnie uświadomiłam sobie, że ja też mam ranki wzorcowe... ale ostatnio tylko RANKI ! oj nie poddawajmy się!
karamija77
31 października 2012, 11:03Ale to wszystkie chyba tak mamy, że ranek wzorowy a czym bliżej wieczora tym gorzej..Więcej w tym co napisałaś logiki niż ci się wydaje, dla mnie to jest bardzo logiczne hehehe. A Małazołza jak sama siedzi to niech siedzi, o co chodzi? To jak wygrzebiesz to mi podeślij, ścisk!