Tak jak w tytule dzień zaczęłam od biegania. Wyszło ok. 8,5 km w 52 minut. Powiem tak może szału nie robi ale jestem zadowolana, że udało misię zaliczyć drugi trening w tym tygodniu. Pogoda do biegania dzisiaj (przynajmniej dla mnie) idealna. Ok. 10 stopni zero wiatru i bez słońca. Po pierwszym kilometrze musiałam zdjąć bluzę. Co do wczorajszej diety to wolałabym przemilczeć. Nie zebym jakoś przesadziła ale jakoś tak nie wiem co po kolei jadłam . Powiedzmy, że był to wstęp do diety a dzisiaj to już właściwa dieta. Od razu zapowiadam, że nie będę skrupulatnie liczyć kalorii. Diety 1000 i 1200 kCal to nie dla mnie. Chcę tylko zdrowiej się odżywiać i jeść mądrzej; mniej podjadania, mniej słodyczy i chipsów. Nigdy nie byłam chudzinką ale też nie byłam nigdy gruba. Trzymałam wagę ma poziomie ok 62-63 kg bez specjalnych wyrzeczeń. No był też czas (czasy liceum) że ważyłam 51 kg. Wtedy naprawdę byłam chudziutka. Później w czasach studiów ok 55-56 kg. Następnie ok. 60 kg. W pierwszej ciąży przytyłam 19 kg i schu dłam ponownie do ok. 60 kg. Bez specjalnych diet. Później w drugiej ciąży przytyłam również ok. 20 kg i dokładnie tyle zgubiłam kilka miesięcy po. Aż do 3 lat wstecz. Wtedy mi się przytylo nie widzieć kiedy i dlaczego. No może dlaczego to trochę się domyślam. Miałam dużo obowiązków, mało czasu dla siebie i zaczęłam więcej podjadać - tak mi się wydaje. No i pewnie wiek i spowolnienie metabolizmu. W zeszłym roku zaczęłam sobie truchtać. Wszyscy biegacze którzy wcześniej zaczęli ode mnie mówili zaczniesz biegać schudniesz. Na mnie to nie zadziałało. Waga nie drgnęła. Może trochę brzuch mam mniejszy i mięsnie na nogach się zarysowały ale tak poza lepszym samopoczuciem to nie ma efektu. Zaczęłam biegać aby schudnąć a teraz chcę schudnąć aby szybciej biegać. Błędne koło. <?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />
A propos diety:
I sniadanie: bułka”a la razowa” z ziarnami z szynką
II śniadanie jogurt naturalny z żurawiną
Przekąska – jeszcze przede mną ale będzie gruszka i jabłko z polskich sadów tegoroczne (bardzo kwaśne)
Obiad – zupa ogórkowa domowa
Kolacja – jeszcze nie wiem
Jak myślicie ile to kalorii ?? Według mnie to ok. 350 + 200 + 150 + 400 = 1100 taki jest plan jak wyjdzie to napiszę w następnych wpisach.
Do zobaczenia
Mileczna
21 sierpnia 2014, 15:06U mnie to zupełnie różnie było ... był czas ,że waga leciał spokojnie w dół - spokojnie - ale za to po ciuchach to znikałam dosłaownie w oczach ,potem bardzo długo utrzymywała się na tym samym poziomie ...aż kiedy naprawde zaczęłam oszukiwać z dietą zaczęła troszke rosnąć. Myśle ,że ani nie da się super efektów osiagnać samym bieganiem ani sama dietą. W sumie na mnie tak troszkę "dectrukcyjnie" podziałało chodzenie na siłownie - nie umiem tego wyjaśnić ,ale kiedy faktycznie zaczęłam tam chodzć stopniowo coraz więcej jadłam. Może to był jakis irracjonalny stres ?