Jak dużo daje człowiekowi wiadomość, że już koniec pracy na nocne zmiany (przynajmniej w tym tygodniu) :)
Teraz pracuje na moją ulubioną zmianę czyli na popołudnia. Rano odstawiam Małego do żłobka i mam czas aby w spokoju zająć się sobą i domem. No a lista obowiązków domowych wydłużyła się ostatnio do maksimum. Ehhhh ale tak to jest, jak człowiek tyra w nocy to potem w dzień nic mu się nie chce.
Dziś prawie nic nie zrobiłam w domu bo dziś biorę się za siebie. Robię sobie dziś dzień głodówki aby oczyścić się ze wszelkich świństw, którymi faszerowałam się przez ostatnie lata, potem jadę na siłownię zakupić sobie karnet. Na początku chce chodzić raz w tygodniu, gdyż jestem ograniczona czasowo i finansowo a potem zobaczymy. Trzymjacie kciuki :D
P.S.
Słodyczy nadal nie jem, kawy prawie nie pijam, uważam na to co jem. Oby tak dalej :)
zlosnica83
4 czerwca 2012, 13:08Podziwiam, dziecko, praca, dom ... Ale, pomyśl już za kilka lat Synek dorośnie, a Ty będziesz cieszyła się większą swoboda czasu - czego CI życzę :) Młoda mamo... A, np ja , zanim urodzę to będę po 30-dziestce ;) A, TY już będziesz miała odchowane dziecko :) Duuuużo siły :)
reiven
4 czerwca 2012, 10:39trzymam kciukasy!
syszunia
4 czerwca 2012, 10:09Walczymy razem, też pracuję na zmiany ciężko jest wszystko pogodzic , ale się niepoddajemy:)
lillyyyy
4 czerwca 2012, 09:31dokladnie :) oby tak dalej :) fajnie ze jestes zmotywowana :)