Jak ja uwielbiam rodzinne uroczystości :/ Masa biegających dzieciaków, żenujące wspominki no i babcia, która nadal wmusza we mnie jedzenie jakbym miała 5 lat. Ona uważa że zmizerniałam, że nic nie jem, że niby policzki mam takie zapadnięte, nie widzi ani wylewającego się ze spodni tłuszczu, ani oponki brzusznej (no cellulitu na nogach nie widzi bo nie ma jak a może wtedy by do niej dotarło). I jak tu się odchudzać :/ Były to urodziny bratanicy więc mały kawałek tortu trzeba było zjeść, ale nie ruszyłam ani ciast, ani cukierków ani niczego co miało cukier. Żeby nikt nie poczuł się urażony trzeba było zjeść chociaż sałatkę jarzynową. Dobrze że mamy małe dziecko bo mamy pretekst aby z takich imprez szybko się ulatniać :)
A więc dzisiejsze menu:
Śniadanie:
Kawa z mlekiem i łyżeczką cukru
2 kromki chleba razowego z szynką i pomidorem i cienką warstwą masła
2 Śniadanie:
mandarynka
kefir
Obiad:
Duszona wołowina z ziołami
ziemniaki
buraczki
Impreza/kolacja
Gorzka herbata
Kawałek tortu
Sałatka jarzynowa
agnieszka.1988
4 lutego 2013, 19:37Ja mam ,,pulchniutką" mamę i zawsze mi wypomina, że tyle jem, że ona w moim wieku to była szczupła laska a ja się tak upasłam :/ Nic przyjemnego, ja wiem że ona to tak z miłości ale wpędza mnie w jeszcze większe kompleksy. A jak schudnę i się jej pytam czy widać różnicę to mówi że i tak zaraz przytyje :(
Ecambiado
4 lutego 2013, 09:46Dzielnie wytrwałaś na imprezie :) Ja mam taką ciocię co wciska jedzenie po czym "ale taka jakaś grubaśna jesteś" :| :Próznie bywa :)
pomalowana
3 lutego 2013, 19:25Taa imprezy rodzinne i babcia dietetyk. Życzę wytrwałości w dążeniu do celu. ;)