Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
SZPARAGI


Czytałam, że część z Was ich nigdy nie jadła ale to nie mieści się w moim świecie ;) To znaczy mieści ale od razu mi się robi smutno. Kocham je od dziecka bo w mojej okolicy uprawia się je chyba powszechnie i nawet w wojującym socjalizmie można je było dostać na straganach targowych a nawet u mojej babci w wiosce zabitej dechami (w wiejskim sklepie). 
Jak przy jedzeniu mówię, że np "kocham pomidory!!!", "kocham kaszę jęczmienną!!!" czy "kocham bakłażany!!!"  to moi chłopcy wytykają mi zawsze "a mówiłaś że jesteś monogamiczna w miłości" ... Jestem. Jak jem coś co kocham to kocham to jedno... Na szczęście mamy pory roku :) W maju nad życie kocham SZPARAGI.
Kocham je pod większością postaci, zup wszelakich i sosów do makaronu, kocham pierogi pieczone w piekarniku nadziewane szparagami i tarty z szparagami serami i jajkiem, kocham sałatki, kocham je na zimno i na gorąco, kocham zielone i białe, kocham z sosem holenderskim i do śniadania z jajkiem (te co znają Nigellę pewnie kojarzą jej zielony szparag i jajko na miękko mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr) ... ale najbardziej kocham je w postaci najprostszej... białe ugotowane i jedzone na gorąco z plasterkiem masła albo skropione oliwą. 
Same w sobie są prawie niekaloryczne (kochałabym je jednak nawet jak by były) i co tu mówić są boskie....

Miałam podać przepisy ... Z tym u mnie średnio bo mimo, że gadać o gotowaniu lubię gotuję na oko więc będzie to bardziej swobodne opowiadanie niż ścisła instrukcja z wagą składników ... choć postaram się opowiadać w miarę precyzyjnie. 


Ostatnio najczęściej jem je w postaci ZUPY KREMU bo o taki proszą domownicy (białe ale z zielonymi też można pokombinować) ale przepis macie tu  klik  bo wstawiałam już  w pamiętniku. To prościutki przepis i wdzięczny bo skuteczny również na te wybiedzone szparagi supermarketowe...

Na 2 śniadanie (albo po prostu wtedy gdy robię je tylko dla siebie) jem je gorące z sałatą albo po prostu same, pokrojone na ok 2cm kawałki, gotuję  w małym garnku z grubym w dnem (wtedy można nalać tylko odrobinę wody na dno, wrzucić szparagi, przykryć i mieć w kilka minut aromatyczne ugotowane na parze). 

MAKARON Z BIAŁYM SOSEM SZPARAGOWYM
Moi domownicy podobnie jak ja kochają makaron wiec często jadamy je też (jak dziś) podduszone pod przykryciem na wysokiej patelni z grubym dnem (podobnie jak wcześniej pokrojone na 1-2cm kawałki) z odrobina wody i oliwy z oliwek. Jak lekko zmiękną dodaję przeciśnięty (lub pokrojony na cienkie plasterki) czosnek, chwilę przesmażam i dolewam słodką śmietankę (pół kubka na paczkę makaronu i pęczek/półtora pęczka szparagów), lekko redukuję sos i dodaję kawałek sera z niebieską pleśnią (lazur, rokpol, gorgonzola itp). Jak ser się roztopi dorzucam makaron i posypuję pieprzem, posiekaną bazylią lub natką pietruszki. 
To niestety kaloryczny sos ale też ukochana wersja moich chłopców więc jadam :)

MAKARON Z ZIELONYMI SZPARAGAMI I POMIDORAMI
To duuuuuużo lżejsza wersja makaronu ze szparagami, jadana u nas w domu na gorąco w roli obiadu i ale też na kolacje, na zimno w formie sałatki. 
W wysokiej patelni na oliwie z oliwek podsmażam przez chwilę czosnek (znów jak kto lubi posiekany albo przeciśnięty ale moim zdaniem lepszy tu jest posiekany) ze świeżą posiekaną na drobno papryczką chilli (niekoniecznie ale ja kocham chilli). Uważamy żeby czosnek nie nie zbrązowiał, dodajemy pokrojone w gruba kostkę lub małe cząstki pomidory i po chwili dorzucamy (ugotowane osobno) zielone szparagi i groszek. Szparagi pokrojone na 1-3cm kawałki gotujemy tak  jak wyżej opisywałam (w garnku z odrobiną wody, razem z mrożonym groszkiem) z tą tylko różnica że trochę je możemy posolić bo nie dodamy i tak słonej gorgonzoli. Groszek nie jest konieczny ale smakuje słodyczą i latem więc nastraja pozytywnie :) Mieszamy z krótkim makaronem dużą ilością natki pietruszki lub/i bazylii. 
Na talerzach skrapiamy oliwą (moi polewają), posypujemy pieprzem (tylko wtedy jak nie dodałyśmy chilli albo jak jesteśmy hardcorowcami), startym parmezanem (nie trzeba się go bać że kaloryczny bo jest na tyle mocny w smaku, że i tak nie dodajemy go wiele) i prażonym słonecznikiem lub pestkami z dyni.
Proporcje na paczkę makaronu (u mnie 4osoby) to :
-pęczek zielonych szparagów
-4 średnie pomidory
-spora garść groszku
(specjalnie żeby nie płoszyć Ewki nie mówię ile czosnku :)))))))))))


Polecam pogrzebać w "kwestii smaku"  bo poza podlinkowanym makaronem, można się tam zainspirować wieloma sałatkami z (głównie zielonych) szparagów.
O szparagach z klasycznym sosem holenderskim nie napiszę bo w necie znajdziecie wiele jego wersji (na "kwestii smaku" chyba też).

Co do samego gotowania i obierania to trudno mi pisać bez pokazania. Gumowate nigdy nie będą szparagi świeże ... czyli twarde, strzelające przy złamaniu, puszczające sok przy nakłuciu paznokciem i wydające charakterystyczny np. tulipanom dźwięk "chwaszczenia" (nie wiem czy jest takie słowo ale tak to określam).
Białe obieramy obieraczką zaczynając poniżej łebka i stopniowo zwiększając nacisk (im niżej tym grubsze włókna) i ucinamy ostatni centymetr.
zielone pozbawiamy twardego dołu (kwestia wyczucia) lub obieramy do połowy. Gotujemy albo w specjalnym wysokim garze (ja nie posiadam takowego) bo są wtedy ustawione pionowo, z łebkami nad powierzchnia wrzątku,  albo normalnie wrzucone na wrzątek lub po prostu na parze. Niektórzy boja się goryczki białych szparagów więc moczą je w mleku lub gotują z odrobiną cukru, ale ja nie uważam żeby było to konieczne jeśli obieramy je od góry do dołu i odcinamy samą końcówkę... ale jak kto lubi.
Gratuluję samozaparcia tym, które dotrwały do końca tego wywodu ;)

  • karamija77

    karamija77

    17 maja 2012, 08:16

    Ja to jestem prymityw jakiś straszny chyba, owszem uwielbiam szparagi i zajadam się nimi w sezonie ale u nas zawsze tylko na jeden sposób! Muszę koniecznie któryś z twych sposobów wypróbować. A do kwestii smaku zaglądam często ale jakoś zwykle na zaglądaniu się kończy...

  • laskotka7

    laskotka7

    16 maja 2012, 22:37

    ahhhh kochana zakochasz się w tym: upiecz je! połóż na blaszkę, upaciaj w oliwie posyp grubą olą morską i świeżym pieprzem i piecz, w międzyczasie przerzuć :) ne wiem czy jeszcze kiedyś zjesz gotowane :))))

  • sweetfetish

    sweetfetish

    16 maja 2012, 20:24

    Aaa chyba jesteśmy jakimiś siostrami, też dziś dodałam wpis o szparagach, jutro robię z nich zapiekankę :D