Wytrzymałam całe siedem dni na diecie kopenhaskiej, teraz myślę, że nie było to takie straszne, ale zaczynać od początku bym nie chciała.
W tym czasie prawie rozstałam się z moim facetem, ale na szczęscie potraktował moje wszystkie humory żartobliwie i stwierdził, że to nie ja, że to głód przeze mnie przemawia :) Jak to dobrze, że Go mam, bo wspiera mnie niesamowicie, choć do tej pory nie rozumie po co mi ta dieta. Ale wie, że jego tłumaczenia na nic nie zdadzą, więc pozostało mu tylko wspierać mnie i przygotowywać mi te wszystkie dietetyczne posiłki i co śmieszniejsze, to gotuje sto razy lepiej ode mnie :)
Właściwie to miałam przerwać dietę właśnie dziś, niestety nie jest to najzdrowsza i najmądrzejrza z diet, jest bardzo radykalna i osłabia organizm. Poza tym te 4 kg, które zgubiłam przez tydzień, na razie w zupełności mnie zadawalają. Ale ponieważ mam jeszcze siłę, to przetrwam tyle ile będę mogła :)