No i przyszedł ten czas, gdy spadki nie cieszą... Bo ich nie ma.
W tym tygodniu spadło jedynie pół centymetra z uda. Mam 52,5 cm. Waga pokazała 60,5 kg. Niby fajnie, ale to nie waga powinna cieszyć. Najbardziej czekam na spadek z boczków, tam zostało mi najwięcej tłuszczu, ale wiadomo, że one schodzą najpóźniej.
Został mi jeszcze jeden planowany miesiąc diety. Jem 1600 kcal, potem chce stopiowo zwiększyć i do końca wakacji pozostać na 1800.
Nie chce schudnąć "do wakacji". Chce schudnąć w ogóle. Trzymajcie kciuki, bo mi coraz ciężej wytrwać!
Taki brzuch mi się marzy. Ha ha, marzenie :p
angelisia69
22 maja 2016, 16:45im dalej w to brniesz tym juz ciezej,wiadomo ze na poczatku efekty sa czestsze i wieksze,a pozniej trzeba kombinowac i z jedzeniem i z treningami,bo organizm sie przyzwyczaja i juz tak nie wspolpracuje z nami :/ Duzo sily i wytrwalosci zeby te ostatki zlatywaly w miare.Powodzonka