W tym roku waga skoczyła mi w górę, nie sama oczywiście. Z własnej winy ledwo wchodzę w rozmiar 38. Znajomi i rodzina nie widzą tych moich kilogramów, no bo skąd, jak zaczęłam chodzić w " workach po kartoflach". Założyłabym tylko dopasowaną bluzkę, może by zobaczyli, ale nie zakładam, bo mi w tym niewygodnie. Weszłam tu, bo potrzebuję..., krótko mówiąc: "Niech ktoś na mnie nakrzyczy", może się w końcu przejmę.