Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień Lenia
12 marca 2007
Tak to jest, jak człowiek się z normalnego rytmu wybije. Zamiast do pracy poszłam dziś na szkolenie. No i tam kawka, ciasteczka, które postawili przed nosem. Nikt normalny by tego nie wytrzymał. Ja też się skusiłam. Potem za karę zamiast miejską komunikacją, to na piechotkę przemierzyłam całe miasto. Ale co to za kara jak pogoda - marzenie. Słoneczko świeci, ciepły wiaterek powiewa i śpieszyć się nie trzeba. Dotarłam do domu pełna animuszu i tu niestety powietrze ze mnie zeszło. Padłam ze zmęczenia, hiperwentylacja czy co? No i dzisiejszy dzień okazał się Dniem Lenia. Przed chwilą walczyłam jeszcze z dzikim apetytem na wszystko a najbardziej na tę czekoladę, która jest w szafie. Chyba zwyciężyłam, zapiłam chcicę herbatką i mandarynkami. Ale najbardziej mi pomogły wasze pamiętniczki. Jak se poczytałam, jakie dzielne jesteście i jak wam kiloski lecą w dół na łeb na szyję, to się opamiętałam. Dzięki :)
WIELKAaleKOCHANA
13 marca 2007, 10:44Witaj Kochana. Na początku to serdecznie dziękuje za wpisik:). Jest mi naprawdę miło, że do mnie zajrzałaś:). Czasami po prostu tak jest że nie chce sie nic, ale to przecież nic złego bo nie jesteśmy robotami:). Ja dzisiaj do pracy rówież zabrałam mandarynki i 2 kanapeczki:). a do tego wszystkiego będzią herbatki:). Pozdrawiam cieplutko:) i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.<img src="http://www.hostino.pl/pic.php?u=4806HCSC&i=10865" border="0">
maksima
13 marca 2007, 05:47lenia to fajna sprawa.Przynajmniej tak mi się teraz z samego rana wydaje.Dzisiaj cały dzień będę w pracy i ....żle mi z tym.Pozdrawiam.
balbina
12 marca 2007, 21:57to jest, ze na kazdym kroku czyhaja na nas pokusy -:)
anorektyk88
12 marca 2007, 18:24ja jestem uparty :) sam sie musze sparzyc :)
Swieqi
12 marca 2007, 18:19Zawsze lepiej, że poszłaś na piechotkę niż pojechałaś autobusem, przynajmniej ze trzy ciasteczka mniej w Tobie zostało:) a Dzień Lenia? Ja go mam chyba codziennie:D
tymka28
12 marca 2007, 18:12pozdrawiam:)