Kontakty z księciem małżonkiem się poprawiły, nie jest może rewelacyjnie, ale przestał traktować mnie jak wroga, odzywa się, nawet przytula. Ciekawa jestem na jak długo. Dalej nie wiem o co chodzi, nie chce mówić. Mam tylko nadzieję, że nie dopadła go deprecha.
Skoro czuję się nienajgorzej, to może dam radę pojeździć na rowerku? Wczoraj przed koncertem jeździłam całą godzinę, znów 32 km. Nieźle zasuwałam, no nie?
Po raz pierwszy od wielu miesięcy sama zapięłam chóralną, koncertową kieckę i to bez wciągania brzucha. Jeszcze jestem pod wrażeniem. :) Przez 5 tygodni schudłam 4 kg. Z jednej strony to niewiele, ale z drugiej średnia to 0,8 kg a założenie było 0,7. Zatem jest lepiej. No to czemu narzekam? Nie wiem. Chyba chciałabym być już po prostu u celu i tylko walczyć o utrzymanie wagi.
mychaszka
12 marca 2007, 17:35... i to porządnie, ale wole o tym nie pamiętać ;/ nie daj się tej czekoladzie!! pokonasz ją - zjedz może troszkę jakichś płatków (Fitness są dobre, w miarę zdrowe no i dość słodkie, więc po kilku płatkach odechce ci się czekolady) albo jakieś jabłko. albo pozwól sobie na jedną kosteczkę, no chyba, że wiesz, że na jednej to się nie skończy ;P dasz radę! wierzę w ciebie, trzeba się pozbyć lenia, bo robi się coraz cieplej i trzeba będzie troszkę ciuszków zrzucić, a moje nogi wyglądają jak dwa kołki drewna, choć teraz jest już troszkę lepiej i powoli zaczynają nabierać "kobiecych" kształtów. pozdrawiam!!
mileena84
12 marca 2007, 07:25dzięki za wpisik...ładny wynik 4kg to sporo tak trzymaj... moja waga się zaciela i nie spada ale moze ruszy.. pozdrawiam
jojo39
11 marca 2007, 14:32w olsztynie byłam raz w życiu przez cały tydzień. podobało mi się szczególnie planetarium.
eMalutka
11 marca 2007, 13:06Też od chciałabym mieć wagę na już;) Nie wierzyłam że mogę ważyć mniej niż 85 a odkąd jestem na Vitalii schudłam trzy:) To niewiele ale takiej wagi długo nie widziałam na oczy. Trzymam kciuki i pozdrawiam serdecznie:)))