Ufffff.... Udało mi się nadrobić zaległości w szkole. Musiałam ostro przysiąść, bo trzeba było wystawić już proponowane oceny na koniec roku, a jak to zrobić skoro nie wszystko ocenione? Teraz dopiero będzie urwanie głowy, bo przecież większość przez cały rok się leniła a po zebraniu z rodzicami chcą poprawiać oceny. Jak się naumieją, to nie mam nic przeciwko.
Ale nie tylko szkółka była powodem mojej nieobecności w pamiętniczku. Jak zwykle koniec sezonu artystycznego (chóralnego) jest dość intensywny. Koncert goni koncert. Wczoraj na ten przykład śpiewaliśmy z okazji urodzin papieża w katedrze olsztyńskiej. Bardzo udany koncert. W poniedziałek będziemy nagrywać własnie tę muzyczkę na płytę. A śpiewaliśmy Mszę Kreolską Ramireza z solistką, fortepianem i perkusją. Polecam wykonanie z solistką Mercedes Sossa (nie wiem czy dobrze napisałam nazwisko).
Wczoraj po koncercie "uciszaliśmy" emocje w Teatralnej na piwku. A dzisiaj trochę boli główka i suszy. Zupełnie nie wiem dlaczego, wypiłam tylko dwa piwka. A dzisiaj powtórka z rozrywki. Świetujemy 11 urodziny naszego chóru pod nieskromną nazwą Bel Canto. Z racji tego, że jestem w Radzie chóru(naiwniacy myślą, że jak ktoś jest matematykiem, to umie liczyć i może być skarbnikiem, bo manka nie zrobi, hihi) miałam też trochę roboty z organizacją i dziś również jeszcze trochę do zrobienia zostało, więc zaraz uciekam do roboty.
Ale najpierw muszę się pochwalić. Dzisiaj moja śliczna kochana i ulubiona waga pokazała mi 79,6 kg. Hip hip hurrrrra! Nie mogła zrobić tego wczoraj, kiedy było oficjalne ważenie? Nie!!!! Wczoraj nawyzywałam ją od wrednych małp (chyba poskutkowało), bo było tylko 0,1 kg mniej niż przed tygodniem. Mocno się nie zdziwiłam, bo ostatnio nie mogłam sie wydostać spod sterty sprawdzianów, żeby pojeździć na rowerku. Na basenie też nie byłam, bo akurat wywiadówki były i demonstracja mundurków do szkoły. (Brrrrrrrrr, co za ochydztwa proponują.) A na dodatek w czwartek, chyba z przemęczenia, rzuciłam się na słodycze i pożarłam całą czekoladę, nie licząc dwóch batonów, też w czekoladzie. Jedyna z tego korzyść: tak mnie zemdliło, że teraz wcale nie mam ochoty łasuchować. Jestem w szoku, bo wcześniej mogłam pochłonąć potrójne ilości słodyczy i nie czuć przesytu.
Ale się rozpisałam, hohoho! A i tak bym jeszcze coś skrobnęła. Niestety muszę lecieć, bo zabraknie mi czasu, żeby się zrobić na bóstwo. Będę dziś szpanować, bo wchodzę wreszcie w spódnicę z rozporkiem i zakupiłam pończochy, a co!
xagatkax
20 maja 2007, 09:03Czy ja się już pytałam Ciebie kim jest Pucio?
jolakuncewicz
19 maja 2007, 22:35no to nic tylko podziwiać.A wagi oczywiście gratuluję.Szkoda, że matematyczka mojego syna nie chce popytać jak idzie prosić o poprawę naumianego materiału.Pozdrawiam.Pa.
GalaDali
19 maja 2007, 22:17ja tez pracuje w muzyce i kocham taniec :D
aniulciab
19 maja 2007, 22:03nie mogę się doczekać :) pozdrowionka :) ja nadal jestem zakopana...
panifoka
19 maja 2007, 17:21ja za to mysle sobie o tym, ze w samochodzie zostaly dwa maslane herbatniki, bo dziecko ich nie zjadlo i jakbym zrobila sobie kawe to moglabym je zjesc, ale trzymam sie diety, poza tym schodzic do auta po dwa malenkie ciastka......ja mowila mojej sp.babcia, "jak ci sie slodkiego chce to zjedz sobie cukru lyzke", mnie sie cukru jakos nie chce, chce mi sie ciastka....
mychaszka
19 maja 2007, 16:14jakaś senna dzisiaj i nie do życia chodziłam, ale twój wpisik jest tak radosny, że aż mi się humor poporawił ;) gratuluję tej 7 z przodu!! to wielka chwila - sama wiem, bo niedawno to przeżyłam :) aktualnie nie wchodzę na wagę, bo mam okres i zero ochoty by znów oglądać 8 z przodu ;P idź - szalej i szpanuj - należy się! ja ostatnio przymierzałam starą sukienkę i też w nią wchodzę - szkoda, że jest mini, bo nóg to jeszcze pokazywać nie mogę, ale przynajmniej w nią wchodzę, a jak Bóg da to może się w niej zaprezentuję pod koniec tego lata ;P buziaki :***
kwiatuszek170466
19 maja 2007, 14:21Dziękuję za wsparcie i miłe słowa.A tobie tez życzę wypoczynku po tych egzaminach.pa
tercjanka
19 maja 2007, 14:20Cześć. I właśnie liczę na pochwałę za sukces i kopa za porażkę :) Przynajmniej ktoś będzie miał na moje odchudzanie wpływ i mnie kontrolował. Nie będę już musiała siebie oszukiwać. Gratuluję spadku wagi i cieszę się, że już wchodzisz w spódnicę z rozporkiem. Kolejny sukces, że już nie jesz tylu słodyczy. Czyli generalnie jak ktoś chce schudnąć to może. Już teraz w moim przypadku nie będzie usprawiedliwania samej siebie. Pozdrawiam cieplutko :)
Azya
19 maja 2007, 14:09Pełną "gębą" miało być ... :):):)
Azya
19 maja 2007, 14:08Gratulacje!!!! "7" z przodu!! Czuję Twoją radość!! A te pończoszki... No no.... Laska pełną parą!! Trzymam kciuki i oby tak dalej!!!!
batoninka
19 maja 2007, 12:53Na słowo mundurki szkolne dostaję wysypki !Mój nastolatek mało ,że przechodzi fazę buntu to jeszcze w ostatniej kl.gimnazjum każą mu nosić mundurek.Dokładnie pamiętam co mówiło się kiedy ogłoszono zaprzestanie noszenia fartuszków szkolnych!Ble !Ble!Wszystko sprowadza się do dodatkowych kosztów dla rodziców.Ale rozpisałam się!Dziękuję za wsparcie! Jest mi bardzo potrzebne.I szpanuj dziewczyno!Coś nam się od życia należy!A co!