Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Niedziela




Cały czas pracuję nad sobą i maleńkie efekty są.
Dziś waga pokazała 87,6 kg
Moja całkowita przemiana materii wynosi z grubsza 2300 kcal, więc staram się tego nie przekraczać, ale różnie to wychodzi. W tym miesiącu tylko 2 razy przekroczyłam ten limit. Staram się utrzymywać poniżej 2000, dążę do 1500, ale to jeszcze dla mnie z trudne. Nadrabiam aktywnością fizyczną. Na razie rowerek: 267 km w tym miesiącu. Niektórzy tyle robią w 3 dni, ale od czegoś trzeba zacząć. Wróciliśmy też z księciem małżonkiem do tanga. W tym tygodniu zaliczone 2 milongi
Najgorzej jest z dniami bezsłodyczowymi, ale nawet jeśli sobie na coś pozwolę, to jest to tylko namiastka tego na co sobie pozwalałam wcześniej.
Dziś świnka znowu głoduje, bo idę na urodzinki. Imprezka jest na świeżym powietrzu, więc liczę na zwiększoną aktywność. I oby udało się nie przeholować z kaloriami!
  • moskenes

    moskenes

    16 sierpnia 2011, 00:37

    Moim zdaniem 267km przez 14 dni to bardzo dużo. Do tego liczysz kalorie, - waga nie ma innego wyjścia, musi spadać.

  • dior1

    dior1

    15 sierpnia 2011, 00:12

    czytać, że nie tylko ja dostałam solidnego kopa i wzięłam się za siebie.... Ciężka to praca, więc sprężajmy się mocno. Całuski.

  • uleczka44

    uleczka44

    14 sierpnia 2011, 21:56

    Widzę, że solidnie zabrałaś się do walki z waga. I bardzo dobrze. Taniec to też znakomite spalanie, pełne przyjemności. Ale najważniejsze są kalorie. Tych trzeba pilnować, pilnować, pilnować. Ja przestałam i widzisz co się dzieje. Już odkurzyłam moje diety i wracam do liczenia kalorii. Nie ma rady.

  • rob35

    rob35

    14 sierpnia 2011, 13:14

    czy w jakiejś grupie, zespole?