Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tytuł miał być inny :)


Miało być: dupa, dupa, dupa. To tak odnośnie żarcia i ćwiczonek. Jednakże stanęłam na wagę i jestem w szoku, bo pokazała mi mniej: 83,3kg. Nawet ona robi już wszysko, żeby podnieść mnie na duchu. Nie wiem, jak to się stało? Przecież od soboty, nic tylko piwkuję i grilluję, no i jeszcze śpię do południa. A wczoraj to już była kumulacja! Baratowa miała urodziny i zrobiliśmy rundkę po knajpkach na Starym Mieście w Olsztynie. Najpierw Karczma Jana. Tam żarełko i piwko. Jak będzicie zamawiać tam Michę Karczmarza to na co najmniej 3 osoby a nie na dwie, bo wyturlaliśmy się stamtąd z księciem małżonkiem po tym pasieniu. A to był dopiero początek. Więc nic nie rozumiem, dlaczego ta waga taka łaskawa? Ale tak se pomyślałam, że jak nie jest tak źle, to może jednak uda mi się jednak deczko schudnąć w te paskudne wakacje. Zatem mimo deszczu biorę się do roboty. W domu zarasta, a dziś goście. Chociaż wierzchnią warstwę brudu zbiorę.

  • aniulciab

    aniulciab

    14 lipca 2007, 09:29

    to co napisałaś u mnie w 150% jest prawdą :) to jest to :) tak się cieszę, że mnie ktoś rozumie :) gratuluję spadku wagi :) i życzę udanego dzionka :)

  • ako5

    ako5

    13 lipca 2007, 13:22

    Widocznie wczesniej zasłuzyłaś sobie na spadek wagi:))) Nic nie dzieje sie bez przyczyny:))) pozdrawiam Ala

  • magdunieq26

    magdunieq26

    13 lipca 2007, 10:47

    a może powinnyśmy wszystkie stosować taką dietę piwkowo-grillową?? może to jest klucz do sukcesu?? ;-)))