I nie ma zmiłuj i nie ma, że boli!!! Obejrzałam wszystkie przygotowane ćwiczenia i chyba nie będzie tak źle. Damy radę! Jutro bieganie. Nie pamiętam kiedy robiłam to po raz ostatni, chyba ponad 20 lat temu. Podejrzewam, że na razie więcej się nachodzę niż nabiegam, ale nie mam zamiaru się poddać! Z bieganiem chciałam zacząć, jak już więcej schudnę, bo to podobno niezdrowo na stawy, ale skoro specjaliści każą, to muszę :) Zresztą to bardzo nieestetycznie wygląda, jak te zwały tłuszczu falują i podskakują. Trudno się mówi, zamknę oczy a reszta też niech nie patrzy, jak komu przeszkadza.
Imprezka w sobotę była rewelacyjna. Początek był nieszczególny. Najpierw książę małżonek dla rozgrzewki przegonił mnie przez pół miasta w nowych butach. Obtarłam sobie nogi, bo głupia byłam i nie nałożyłam skarpetek. Ale okazało się, że nie przeszkadza to absolutnie w tańczeniu. Wybawiłam się do bólu ( mięśni)!!! Nowa bluzeczka leżała jak ulał i robiła na wszystkich wrażenie, bo ma spory dekold, a takie grubasy jak ja, mają czym się chwalić od pasa w górę. Trzeba korzystać, póki nie schudnę, hihi.
Niestety piwka sobie nie odmówiłam, trudno, od dzisiaj worek pokutny i popiół na głowę. Ale bez przesady, biczować się nie będę!
Azya
27 sierpnia 2007, 10:29"worek pokutny" - ale super brzmi.... Szalona kobita... Będziesz biegać?? Ja nawet nie dobiegam do przejścia na zielone światło, bo mi wstyd za trzęsący się tłuszcz. I prędzej, to ja bym zamknęła oczy, niż ci patrzący ;)... No no.. Czekam na efekty... Aśka