Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Spodnie luźniejsze


Za to waga wredota pokazała 87,1 kg. Nooo..., całkiem grzeczna nie byłam... Wczoraj tyle podjadałam, że się pogubiłam w liczeniu kalorii. Ale żeby zaraz tyle do przodu?
W czwartek na szantach byłam grzeczna: tylko jedno piwko, no i trochę poskakałam. A że było burzowo, to spociłam się jak mysz. Potem było mi już wszystko jedno pada czy nie. Razem z piwkiem zamknęłam bilans na 1150 kcal. Nieźle! W zasadzie, gdyby nie znajomi, to nie dałoby się tym razem tego smęcenia szantowego wytrzymać. Jakiś słaby zespół rzępolił. Jednakowoż nie przeszkodziło nam to w tańcach. Obuwie mieliśmy wybitnie taneczne: klapeczki i japoneczki, hihi. Ale dało się!!!
Wczoraj trzymałam się mocno portfela. Zabuliłam 1500 zł za stały aparacik nazębny dla córki. Ma teraz uroczy, niebieski uśmiech. Tylko szkoda jest mi jej okrutnie, bo cała szczęka ją boli i nic normalego jeść nie może. Na razie bez odgryzania i zawziętego żucia. Chyba schudnie, jak nie będzie napychać się serkami i budyniami oraz innymi kaszkami w nieprzytomnych ilościach. Tylko, że ona nie ma problemów z wagą. I oby tak pozostało!
W sklepie papierniczym też zostawiłam ponad stówkę za zeszyty i inne badziewie szkolne. Rany, rany, za tydzień znów jedziemy z tym koksem. Przyszły tydzień, to taki lekki rozruch: poprawki, rada, konferencje i przygotowanie pracowni. Cóż, ktoś musi nieść ten kaganek z oświatą :)
Dzisiaj zakupów ciąg dalszy: spodenki i halówki na wf dla synka. Zaszalałam i kupiłam mu zaległy prezent urodzinowy: sztylecik z rękojeścią w jakieś koszmary i diabły. Zbiera takie paskudztwa, brrr.
O siebie dziś też zadbałam. A co!!! Jak waga wredna, to ją dobrym nastawieniem zabiję!! Kupiłam sobie dwie bluzeczki z dużym dekoldem :) Bardzo jestem z nich zadowolona, co mi się rzadko podczas zakupów zdarza. Nawet książę małżonek stwierdził, że tym razem mój nabytek jest OK, a nie w stylu Baby Jagi jak zwykle. Co ja zrobię, że w sklepach rozmiarówka na szczypawki. Teraz mam w czym iść na dzisiejszą potańcówę w Teatralnej :) Wcześniej zakupiłam sobie jasne butki do tańczenia za całe 19,90 zł. Z wyprzedaży, w sklepie czekała na mnie ta jedna para z moim osobistym rozmiarem.
Dzisiaj, do tej pory żywiłam się dietkowo, ale znam się i w Teatralnej nie poprzestanę na wodzie mineralnej. Ale nie zamierzam przesadzać. Jak wyjdzie, okaże się jutro.
A jutro....będę miała już dostęp do dietki i ćwiczeń i heja, biorę się do roboty.
Idę zrobić się na bóstwo....
  • ako5

    ako5

    25 sierpnia 2007, 21:45

    Najwazniejsze ,że spodenki luźniejsze:) No i wytańcz się , spalisz sporo kalorii. Udanej zabawy:)

  • aniulciab

    aniulciab

    25 sierpnia 2007, 20:17

    oj tak... chyba jestem jakaś głupia, ale jak na razie cieszę się normalnie na ten początek roku :) pozdrowionka :)

  • calineczkazbajki

    calineczkazbajki

    25 sierpnia 2007, 17:42

    życzę udanej imprezki :)