Nie mam za bardzo pojęcia dlaczego raptem przestałam chudnąć. W zasadzie jak tak się bardziej zastanowić, to chyba jednak za dużo jem, za mało piję. Ruchu raczej mam w sam raz. No chyba, że faktycznie zbyt długie przerwy miałam w jedzeniu i organizm przestawił się na tryb oszczędzania. Wkurzające jest, jak się starasz a tu nic :( Zniechęcam się wtedy i popadam w doła, pozwałam sobie na więcej i efekt jojo murowany!
Dzisiaj od rana, w nastroju zniechęcenia starałam się iść w zaparte. Jak na razie w zaparte idzie moja waga ;) Tak było do południa, a po okazało się, że teściowa ma urodziny, o których zupełnie zapomniałam (ups!). Nie wiedziałam, że zaprosiła nas na kolację i torta. W moim obecnym nastroju pozwoliłam sobie na więcej niż powinnam :( Jutro chyba będę musiała przejść na głodówkę, żeby się wyrównało. Na dodatek nie poszłam na aerobik. Siedzę teraz obżarta jak świnia i narzekam. Trzeba lać w ten głupi dziób i patrzeć czy równo puchnie. Jak trochę przetrawię, to pojeżdżę chociaż na rowerku.
No przecież się nie poddam, nie po raz kolejny!
Nie no, ja tak mam jesienią. Szczególnie jak już śladu nie zostało po wypoczynku wakacyjnym, dni coraz ciemniejsze, chlapa i nic tylko robota, której nie przerobisz :( Znów byle drobiazg wyprowadza mnie z równowagi a drobna porażka doprowadza do łez. Myślałam, że jak zażywam ruchu, to będzie trochę więcej hormonów szczęścia, a tu nie za bardzo. W tym wieku pewnie powinnam jechać raczej na jakiś sztucznych dopalaczach.
Powinnam wykasować to narzekanie, ale nie, zostawię. Chyba mi trochę przeszło :) Może czasem dwa kroki do tyłu, ale przecież potem 3 do przodu! I tak powolutku brniemy do celu i tego muszę się trzymać!!!
Nawet książę małżonek ostatnio mnie wspiera. Przygotował mi w kompie filmy do oglądania podczas jazdy na rowerku, nie narzeka jak mu tym rowerkiem hałasuję. Normalnie szok!! W zasadzie on twierdzi, że i tak mnie kocha taką jaka jestem, tylko dlaczego, jeśli mnie zdradza, to właśnie z chudymi blondynkami. Nie lubię chudych blondynek!
Wczoraj przejechałam na rowerku 30 km. Mam nadzieję, że dziś jeszcze zdążę to powtórzyć. Pozaglądam trochę w inne pamiętniki, dopóki w żołądku się nie ułoży.
gochat
23 października 2008, 11:57Pomyśl jak ta chuda blondynka bedzie wyglądać jak się zestarzeje. A my bedziemy wciąż gładkie. Ale oczywiście nie poddawaj się kręć rowerkiem, proszę nawet filmy sie znalażly. Pozdrawiam
asyku
23 października 2008, 11:47"Ja wam pokarzę"i "Nigdy w życiu",to moje ulubione,a resztę postaram się obejrzeć!!buziaki!!
asyku
23 października 2008, 08:33ci życzę i nie poddawaj się (pani w tym wieku)..no proszę cię!!!czasami tak jest ,że wszystko jest do ...kitu.ale nie poddajemy się .hi hi!!ja też nie lubię chudych blondynek!!!!!!buziaki!!!..co ostatnio oglądałaś!!
otulona
23 października 2008, 01:21przez przewód. Ale założyłam 2500 kcal na puszkę, a Rakti napisała, że ma ponad 1000...Chyba ma 1500 przynajmniej. Co gorsza, na zasłodziłam się.
ivenlos
22 października 2008, 23:09ale ty tez, z tym, ze mi juz przeszlo, przynajmniej do jutra, bo w nocy chyba sie nie lapie dolow? nie jako znawca, tylko przez doswiadczenie wydaje mi sie, ze twoj magazyn sie zamknal i nie pusci, czyli trzeba go sposobem pomalutku, ale czesto. powodzenia
mthatcher
22 października 2008, 22:28a mi się zdaje, że wszystko jest dla ludzi. Był tort, to potem zajeżdzamy kalorie z torcika na śmierć i mamy z głowy. Przecież jesteśmy dużo cwańsze niz jakieś tam komórki tłuszczowe, którym tylko na jakiś czas (ja na 10 lat) dałyśmy fory. Głowa do góry. Chude blądasy też kiedys utyją. To tylko kwestja czasu.
otulona
22 października 2008, 21:53że z chudymi blondynkami??? Poza tym weź Ty jedz całe życie czarny chleb z białym serem! No to czasem ci się zachce białej bułki z żółtym:)) Trzymaj się jakoś - przetrwaj! Ja nabyłam właśnie puszkę mleka skondensowanego....Odbiło mi.
kwiatuszek170466
22 października 2008, 20:36No aż tak źle chyba nie jest jak piszesz.I masz rację nie objadam się aż tak jak kiedyś ale jem zbyt wiele aby utrzymać wagę a juz nie mówię aby schudnąc.Pozdrawiam
jbklima
22 października 2008, 20:05szkoda....myślałam ,że się przyda....a ja mam znowu dużo jabłek do przerobienia....jutro jedna siatkę podrzucę koleżance...już prawie miesiąc choruje więc nie będzie się nudzić...noga w gipsie nie przeszkodzi jej w obieraniu jabłek..ale jesteś dla siebie surowa....lać się w głupi dziób też muszę bo oddaliłam się od wagi na pasku...a tak ładnie było...
merana
22 października 2008, 19:31Mi też nie idzie :)